Ogłoszenia
Ogłoszenia
- Biuro franchisingowe BP ITAKA.
- Specjalista od udanych wakacji :) w Azul Holiday
- Specjalista ds. Turystyki - Tarnowskie Góry
- Specjalista d.s. turystyki kolonijnej
- Specjalista ds.turystyki - Biuro Podróży...
- Praca Zdalna 100% - Konsultant ds. podróży...
- PRODUCT MANAGER
- Specjalista ds. Sprzedaży i Obsługi Klienta
- ITAKA RUMIA - Specjalista ds. Turystyki
- Specjalista d.s.Turystyki Krakow
Forum grupa: Biura turystyczne
Rząd ma narzędzia do pobudzenia turystyki wyjazdowejData wysłania: 2019-03-04 09:28 Autor: Czytelnik IP automatAktualność: Z trendu wynika, że na koniec kwartału - gdyby nie doszło do jakiegoś istotniejszego pobudzenia popytu - można się szacunkowo liczyć z roczną dynamiką wzrostu czarterów na poziomie 3 procent, a całej zorganizowanej lotniczej turystyki wyjazdowej na poziomie o około 2 punkty procentowe wyższym. Pozytywna niespodzianka dla gospodarstw domowych i branży turystycznej Najistotniejszym wydarzeniem minionego tygodnia z punktu widzenia przyszłej koniunktury w turystyce wyjazdowej, było ogłoszenie w sobotę nowych gospodarczych propozycji programowych na konwencji partii rządzącej, określanej często w mediach jako tzw. "Piątka Kaczyńskiego". Jest to zestaw istotnych zmian i nowych inicjatyw, które mogą być (i często są) określane jako antycykliczna fiskalna stymulacja gospodarki mająca (obok celów wyborczych) przeciwdziałać negatywnemu wpływowi globalnego, a zwłaszcza europejskiego spowolnienia gospodarczego, na naszą krajową ekonomię. W następnych dniach niektóre z tych propozycji zostały dookreślone, ale inne nadal zawierają niejasności. Czy program jest rzeczywiście nierealny? Aby wstępnie omówić wpływ poszczególnych składników programu należy zastanowić się, czy jest on rzeczywiście realny. Zdaniem Instytutu w scenariuszu podstawowym jest. Wynika to co najmniej z 4 powodów: Po pierwsze - dramatyczne spowolnienie w strefie euro w ostatnich dwóch miesiącach minionego roku ma w dużej mierze charakter techniczny i w okresie najbliższych 2-3 miesięcy tamtejsza gospodarka najprawdopodobniej odżyje. Po drugie - mainstreamowi ekonomiści szacując wpływ programu na stan budżetu państwa najczęściej wykonują szacunki statyczne nie uwzględniając wpływu wydatków na zmiany w gospodarce, które z kolei generują kolejne wpływy budżetowe. Brak takiego podejścia (ale też niedocenienie efektów uszczelniania podatków) był źródłem całkowicie błędnego przeświadczenia opozycyjnych ekonomistów, że gospodarka i budżet nie wytrzymają ówczesnych propozycji rządu (z kampanii 2015) i w konsekwencji formułowania lekkomyślnych opinii, że do jesieni 2016 budżet się zupełnie rozjedzie, deficyt osiągnie 100 mld złotych, a w ogóle to nieuchronnie czeka nas scenariusz grecki. Instytut Traveldata wielokrotnie negował takie scenariusze nazywając je "wszystko źle, wszystko do bani, zaraz wszystko się zawali". Dla oceny wpływu takich programów nie mogą służyć proste wyliczenia, ale rezultaty przeliczeń przez modele cyfrowe, których parametry muszą być dopiero indywidualnie "wysterowane". Po trzecie - rząd ma jeszcze w zanadrzu prawie całkowicie akceptowalny społecznie i bardzo skuteczny instrument oddziaływania na wpływy budżetowe, z którego w zasadzie jeszcze nie skorzystał. Po czwarte - NBP jest wyjątkowo konserwatywny w podejściu do niekonwencjonalnych rozwiązań ze sfery monetarnej, które są powszechnie stosowane we współczesnym świecie, a w UE należymy do wąskiego grona czterech takich krajów. Ponadto mamy w Unii konsekwentnie najwyższe realne stopy procentowe, co też daje pole do stymulacyjnego manewru, choć dość ograniczone. Krótki przegląd proponowanych rozwiązań Jak już zaznaczano, najbardziej ogólnie rzecz biorąc, jest to zestaw inicjatyw określanych często przez ekonomistów jako stymulacja fiskalna gospodarki. Zawiera on pięć propozycji, z których najistotniejszą jest rozszerzenie dotychczasowego programu 500+ również na pierwsze dziecko niezależnie od dochodu rodziny, czyli jakby program 500+ 2.0, który miałby funkcjonować od 1 lipca. Roczny koszt szacowany jest na 20 mld złotych, ale w tym roku kosztowałby połowę tej kwoty. Kolejna inicjatywa, to wypłata dodatkowej (jakby trzynastej emerytury) w wysokości 1100 zł (nie jest do końca jasne brutto, czy netto) na rzecz każdego emeryta, przy czym nie jest też do końca wyjaśnione, czy obejmie to również rencistów. Szacowany koszt 10 mld zł lub nieco więcej sugeruje, że jest to kwota brutto, która obejmie również rencistów - GUS podał, że przeciętna liczba emerytów i rencistów w I półroczu 2018 wyniosła ogółem 9,178 miliona i rośnie w tempie około 3 procent rocznie. Trzecią propozycją jest zwolnienie pracujących w wieku do 26 lat (szczegółów zaliczania do tej grupy wiekowej nie podano) z podatku PIT. Koszt takiego zwolnienia określany jest na 2 mld złotych, ale wydaje się nieoszacowany, zwłaszcza w świetle możliwości, że część młodych ludzi może w takiej sytuacji wyjść z tzw. szarej strefy. Zwolnienie obowiązuje do osiągnięcia dochodu w wysokości 85528 złotych (II próg podatkowy), gdyż zachodzi obawa, że biznesmeni zatrudnialiby swoje dzieci na bardzo wysokich wynagrodzeniach w ramach swoistej rodzinnej optymalizacji podatkowej. Czwarta inicjatywa to radykalne zwiększenie liczby i częstotliwości połączeń autobusowych określane jako podwojenie liczby przejeżdżanych kilometrów łącznie z pół do pełnego miliarda - szacowany koszt około 1,5 miliarda (raczej nieco zaniżony), ale szczegółów na razie nie podano. Piąta propozycja zarysowana na konwencji jedynie ogólnie, to obniżenie kosztów pracy poprzez obniżkę stawki PIT dla pracujących w wieku 26+ i co najmniej podwojenie kosztów uzyskania przychodu. Obecnie (środa) wyjaśniło się, że na razie w grę wchodzi obniżka pierwszej stawki podatkowej z 18 na 17 procent. Nie jest do końca jasne czy rozwiązanie to będzie obowiązywać już w tym roku, czy dopiero w następnym, gdyż inaczej stawki musiałyby działać wstecz, czego dotychczas nie praktykowano - jest to chyba zadanie dla Trybunału Konstytucyjnego. Wpływ poszczególnych propozycji na gospodarkę i turystykę Wydaje się, ze organizatorzy powinni bardzo starannie przeanalizować wpływ nowego pakietu stymulacyjnego, gdyż prawdopodobnie będzie on około 2 razy większy od kwot przekazywanych gospodarstwom domowym z tytułu dotychczasowego programu 500+. Poprzednia stymulacja (wraz ze wzrostem płac i zatrudnienia) wyrwała zorganizowaną turystykę wyjazdową z wieloletniego marazmu (wyjątkiem był rok 2014) i miała duży udział w 70-procentowym wzroście branży w okresie ostatnich 2 lat. Program 500+ (kwiecień 2016 - czerwiec 2019) - doświadczenia dotychczasowe Zdaniem analityków Instytutu, na ten program branża zareagowała w dużej mierze stosunkowo mało racjonalnie. Wyrażało się to w pasywnej postawie, którą wiele podmiotów obrało, być może pod wpływem bardzo nieprzyjaznej postawy większości mediów wobec tej inicjatywy. Modnie było wówczas krytykować program, łączyć go z potencjalną wizją upadku polskiej gospodarki, a Internet roił się od prześmiewczych hejtów. Warto też przypomnieć doroczne przedwakacyjne konferencje organizowane z okazji wyników badań zamiarów polskich turystów zlecanych przez Mondial Assistance na podwójnej próbie respondentów. Zarówno w 2016, jak też w 2017 roku wyniki były jednoznaczne - Polacy będą jeździć nad polskie morze, a biura podróży odnotują duży spadek liczby klientów, przy czym jego wielkość, czyli minus 20 procent w świetnym skądinąd 2017 roku, biła już granice absurdu. Nietrafny pogląd w jakiejś branży ma to do siebie, że rodzi ograniczone skutki, jeśli jest popełniany przez wszystkie istotne w niej podmioty jednocześnie. Tym razem znalazł się jednak jeden, który przyjął postawę odmienną i uprzedził biznesowo pozostałą resztę. Ruch ten był wprawdzie dostrzegany przez innych graczy, ale do listopada 2017 nie zdawano sobie sprawy, ani ze skali, ani ze skutków takiego podejścia. Dopiero podanie rocznych wyników przez TUI Poland, bo o tym biurze mowa, zszokowało rynek i skłoniło wielu z organizatorów w kierunku istotnej modyfikacji dotychczasowego podejścia. Listopad 2017 stał się symbolicznym końcem epoki - delikatnie mówiąc - krytykowania tego programu. Wpływ dotychczasowego programu na popyt konsumpcyjny, a zwłaszcza w turystyce był bardzo silny. Pieniądze popłynęły bowiem w kierunku uboższych rodzin licznych w tzw. Polsce B i wywołały tam szczególnie duży efekt konsumpcyjny również z powodu niskiej bazy odniesienia dotychczasowych dochodów gospodarstw domowych. W wielu rejonach zwiększyły się one w ciągu roku o kilkanaście, nawet blisko 20 procent. Ponieważ charakteryzowały się one niską procentowo liczbą wyjeżdżających na zagraniczne wakacje to dynamika wzrostu stała się szczególnie wysoka. W rezultacie Polska B odnotowała w latach 2017-18 około 100-procentowy wzrost liczby klientów, podczas gdy w branży jako całości wyniósł on około 70 procent. Dodatkowy program 500+ 2.0 Jego rozmiar wynosi około 85 procent dotychczasowego (obejmuje 46 procent dzieci), ale jego skuteczność zarówno pod względem ogólnych efektów wzrostu konsumpcji, jak i koniunktury w turystyce powinna być znacznie słabsza. Z modeli wynika, że w latach 2017- 2018 programowi 500+ można przypisać średnio około 40-45 procent wzrostu liczby klientów zatem 12-14 procent średniorocznie. Program 500+ 2.0 trafia jednak do rodzin bardziej zasobnych finansowo, które nie przeznaczą tych wypłat w całości na konsumpcję (słabszy efekt mnożnikowy w gospodarce), a ponadto baza dochodowa gospodarstw domowych, jak również procentowa baza odniesienia wyjeżdżających na zagraniczne wycieczki są wyższe. Nie wdając się w szczegóły relatywny efekt nowej części programu powinien być około 2 do 2,5 razy słabszy, co w połączeniu z mniejszą liczbą beneficjentów powinien (przy uwzględnieniu tegorocznego "zwykłego" wzrostu liczby turystów) wygenerować dodatkowy wzrost w granicach 4,5-5,5 procent, czyli 200-250 tysięcy osób do podziału pomiędzy LCC i biura podróży. W roku 2019 wzrost ten teoretycznie mógłby być nieco mniejszy (program działa od lipca), ale dla lepiej sytuowanych grup społecznych wystarczy sama świadomość poprawy rodzinnych finansów, aby wyjechać np. w czerwcu. Tymczasowe wnioski Z dużą dozą pewności można jedynie powiedzieć, że efekt mnożnikowy dla ogólnej koniunktury w gospodarce będzie w tym przypadku wysoki, gdyż pieniądze te zostaną w bardzo dużej części wydane i to w większości na towary pochodzenia krajowego. Odnośnie turystyki wyjazdowej, to ze sporym ryzykiem popełnienia błędu można jednak szacować, że może to zwiększyć popyt na zagraniczne wycieczki w granicach 1,5 - 4 procent przy czym wyższy koniec przedziału jest wyraźnie zarezerwowany dla sytuacji oferowania przez biura produktu przykrojonego dla tej grupy, zwłaszcza w okresach niższego sezonu, który z kilku względów jest bardziej odpowiedni dla wypoczynku osób w starszym wieku. Zerowy PIT dla młodych Skłonność tej grupy do wydawania dodatkowych pieniędzy jest wysoka. Efekt mnożnikowy dla gospodarki jako całości będzie jednak ograniczany poprzez prawdopodobny dość wysoki udział towarów importowanych (np. lepszy smartfon) w ogólnym przyroście wydatków tej grupy. Również niewielki może być przyrost liczby klientów tej grupy w biurach podróży ze względu na wysoką skłonność do organizowania wyjazdów samodzielnych. Instytut Traveldata pomija temat wpływu połączeń autobusowych na turystykę wyjazdową, jak również wpływ propozycji piątej, gdyż nie jest ona jeszcze oficjalnie wyartykułowana. Instytut szacuje, że nowy pakiet stymulacyjny może wygenerować dodatkowy popyt w lotniczej turystyce wyjazdowej w granicach 7-8 procent (może 9 z odpowiednim produktem dla emerytów), czyli w granicach 320 - 370 (410) tysięcy osób do podziału pomiędzy organizatorów i tanich przewoźników (LCC). Byłaby to nawet nieco większa skala niż szacowany ubytek liczby klientów spowodowany ekstraordynaryjnie zaniżonymi poziomami nastrojów konsumenckich, które niestety szczególnie silnie przenoszą się na skłonność do zakupów zagranicznych wycieczek. Strefa euro jeszcze nie umarła Ostatnie wyniki gospodarcze strefy euro napędziły solidnego strachu wielu nazbyt emocjonalnym i jednocześnie mniej pracowitym ekonomistom, którzy często mają skłonność do niejako półautomatycznego wyciągania często pochopnych wniosków prosto z komputera. Tak było też w grudniu minionego roku - oceniają analitycy Instytutu. Zaskakująco, a może wręcz szokująco słabe wyniki euro strefy, a zwłaszcza naszego głównego partnera gospodarczego, czyli Niemiec (gdzie spadła również sprzedaż detaliczna) mogą skłaniać do głębokiego pesymizmu również odnośnie polskiej gospodarki, o ile byłoby to bez większych wątpliwości uzasadnione. A wątpliwości takie są i to liczne. Ponieważ temat jest rozległy, to skupimy się jedynie na dwóch kwestiach i to z jednego, ale bardzo istotnego segmentu gospodarki, którym jest przemysł, chociaż dane z innych obszarów również potrafią niektórym podnosić włosy na głowie. Instytut Traveldata przedstawia wykres dynamiki wzrostu produkcji przemysłowej w okresie ostatnich trzech lat dla trzech najważniejszych obszarów gospodarczych świata, którymi są USA, Chiny i strefa euro oraz dla Polski. Jednym z ciekawych, ale nie najważniejszych w tej chwili wniosków jest stopniowe uzyskiwanie przewagi w tempie wzrostu naszego przemysłu nad przemysłem zachodnioeuropejskim, co uwidacznia się poprzez rozrastające się pole zielone (nasza przewaga) oraz coraz rzadsze pola czerwone (przewaga euro strefy). Bardzo istotnym zjawiskiem ostatnich miesięcy ubiegłego roku były utyskiwania ekonomistów, że nasz przemysł jednak zwalnia (według częstych tytułów w mediach jest w recesji), co służyło do roztaczania w tychże mediach czarnych wizji i w rezultacie mocno osłabiło nastroje wśród osób interesujących się polityką, czyli oglądających też programy informacyjne. Szczyt pesymizmu nastąpił jednak w ostatnim grudniu gdy polski przemysł wykazał rzeczywiście niski wzrost w wysokości +2,8 procent, co wydawało się wówczas liczbą niepokojącą jako, że inne kraje podają dane znacznie później, a ich starsze dane były lepsze. Nieprzychylni obecnemu rządowi komentatorzy ekonomiczni wyciągnęli prosty i szybki wniosek, że oto mamy to na co zasłużyliśmy, czyli wstęp do ogólnej recesji (recesja w przemyśle wg. nich już była). Piszący te słowa od mniej więcej 28 lat zajmuje się danymi gospodarczymi i pamięta jak w latach dziewięćdziesiątych ekonomiści żenująco mylili się w prognozach wzrostu przemysłu, bo nie liczyli różnic w dniach roboczych. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale tak było. Dziś takich ekonomistów już nie ma i wszyscy zaznaczają, że uwzględnili dni robocze. Tak, ale zapomnieli, że mówią o Polsce, czyli bardzo katolickim kraju , w którym kościelne święta odgrywają bardzo ważną rolę.
|
Forum gorące tematy
Forum gorące tematyKomunikat MSZ w sprawie wyjazdów na Sri Lankę
Mercure Warszawa Centrum wzbogaca kadrę kierowniczą
Takiego lipca na Lotnisku Chopina jeszcze nie było
Park Inn by Radisson otwiera hotel w Poznaniu
Dobre wyniki lotniska w Babimoście
Zmiany w zimowym rozkładzie połączeń lotniczych z Modlina
Powrót połączeń Bydgoszcz - Lwów
Sfinks Polska otwiera nowy lokal
Rusza budowa nowego hotelu nad morzem
Listopad w Pyrzowicach pod znakiem wzrostów
Lublin traci jedno z połączeń lotniczych
Gdzie Polacy latali sami na wakacje?
Hellas Travel rozpoczyna sprzedaż oferty letniej z powiększonym zespołem
Wizz Air uruchomi specjalne loty z Katowic i Warszawy
Nowe osoby w Polskich Hotelach Niezależnych
Pierwszy hotel Mercure w Debreczynie
Gdańsk Airport podsumowuje pierwsze półrocze
Udany styczeń na wrocławskim lotnisku