Piekielni klienci w gastronomii
Data wysłania: 2015-07-04 10:19 Autor: Czytelnik IP automat
Aktualność: Trudni klienci, nieuzasadnione pretensje czy problemy komunikacyjne to tylko niektóre z "atrakcji", z którymi muszą się codziennie zmagać pracownicy lokali gastronomicznych.
W serwisie Piekielni.pl użytkownicy opisują swoje doświadczenia z różnymi mało przyjemnymi typami ludzi, zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym. Jedna z internautek, pracująca w pizzerii opisała kilka sytuacji z jakimi miała wątpliwą przyjemność się spotkać w trakcie swojej pracy. Przytaczamy je poniżej.
[B]- barmanka; [K]- klient
1)
[B]- Dzień dobry, co podać?
[K]- No jak to co? Piwo! A po co ja tu przychodzę?!
2)
[B]- Ile talerzy podać do pizzy?
[K]- Tak.
3)
[B]- Podać do pizzy sos czosnkowy lub ketchup?
[K]- Tak.
[B]- Rozumiem, że i jedno i drugie?
[K]- Nie, no przecież mówię, że sos tylko.
4) Zamówienie telefoniczne, sytuacja notoryczna, więc możliwość, że ktoś może gorzej słyszeć jest raczej marginalna.
[B]- Dzień dobry, pizzeria XXX, proszę?
[K]- Dzień dobry. Czy to pizzeria xxx?
5)
[B]- Dzień dobry, pizzeria XXX, proszę?
[K]- Bry, można pizzę zamówić?
[B]- Tak, oczywiście, proszę.
[K]- (do znajomych) No to jaką zamawiamy?!
I 5 minut rozmowy między sobą, a Ty człowieku siedź i słuchaj tego, zwłaszcza jak jest mega ruch i oprócz telefonów jest masa innych rzeczy do zrobienia. Wszelkie próby doradzenia/polecenia czegoś ignorowane. A później inni mają pretensje, że się dodzwonić nie można.
6) Dzwoni Pani, zamawia.
[B]- Czyli pizza ma być taka i taka. Adres mogę prosić?
[K]- Tak. Janina Kowalska.
[B]- Nie, nie, prosiłam o adres.
[K]- To mówię. Proszę przywieźć do Janiny Kowalskiej. Ja adresu nie podam, bo potem mi się ktoś włamie.
Jakiekolwiek próby tłumaczenia, że bez adresu ciężko będzie kierowcy dowieźć zamówienie, okazały się bezowocne.
7) Ze względu na to, że większość zamówień pochodzi z okolicznych wiosek, gdzie numery domów są wymieszane albo w ogóle ich nie ma, kierowcy proszą o zapisywanie nazwisk osób zamawiających. Na wioskach każdy każdego zna i szybciej się znajdzie dom Nowaków niż Cyprysową 15.
[B]- Dzień dobry, pizzeria XXX, proszę?
[K]- Bry. Pizzę dużą z serem, szynką i pieczarkami, bez pomidora i kukurydzy (?)
[B]- (przepisując szybko wyświetlający się numer telefonu) Tak, duża pizza z serem i czym jeszcze?
[K]- Babo! Ksiądz w kościele kazania nie powtarza!
[B]- (???) No tak... Ale jednak prosiłabym o powtórzenie, bo inaczej kuchnia nie będzie wiedziała jaką pizzę Panu przygotować.
Klient powtarza. Podaje adres.
[B]- Dobrze, a nazwisko Pana mogę prosić?
[K]- Taaa, i jeszcze czego! Co Wy z Policji jesteście?! Jeździli tu do mnie to wiedzą gdzie! A jak się znowu zgubi, to Wy macie problem, haha! Tylko ciepła ma być! bip.. bip.. bip...
8) Pan zamówił wcześniej pizzę z dowozem do mieszkania na osiedle. Kierowca jednak wrócił z powrotem z niedostarczoną pizzą. Mija godzina od tego czasu i dzwoni Pan z wrzaskiem, "taki tam burdel macie, że ja na pizzę 2 godziny czekam, a miało być 50 minut!". Rozmawiał z nim szef [Sz], bardzo w porządku facet, i tłumaczy, że kierowca był, nikt nie odpowiadał kilkukrotnie na dzwoniący domofon i telefon.
[K]- No i co? Ja nie mam obowiązku nosić telefonu przy sobie. A domofon jest zepsuty.
[Sz]- To jak kierowca miał się z Panem skontaktować? Trzeba było poinformować, że domofon zepsuty to byśmy uprzedzili, żeby być pod telefonem.
[K]- A ch** mnie to obchodzi, że mi domofon nie działa. Rusztowanie jest na bloku, to jak miał problem to mógł wejść, zapukać w okno.
No cóż, kierowców-alpinistów nie zatrudniamy.
Niełatwa praca w gastronomii [2015-07-04 10:19 83.17.160.*] przychodzi mamuśka z 2 dzieci / okrąglutkie widać że na hamburgerach i frytkach chowane/. w drzwiach restauracji pyta ,, czy frytki są!" nie nie ma i nie będzie w naszej restauracji, za to mamy pierogi , naleśniki z jagodami. Naty synuś tak się skrzywił jak bym mu najmierniej gówno zaproponowałam. odpowiedz »
Niełatwa praca w gastronomii [2015-07-06 12:28 5.174.45.*] W turystyce też niewiele lepsi. Taka nasza narodowa tradycja być takim kartoflano-buraczanym fiździpałą. Mam to za sobą, już dawno zamknąłem agencję i przekwalifikowałem sie. Teraz to ja mogę podskoczyć klientowi, tylko po co. No chyba, że nie płacci, to nóż w plecy i jeszcze zakręce. odpowiedz »
|