Hotele potrzebne, ale nie wszędzie
Data wysłania: 2014-12-10 10:38 Autor: Czytelnik IP automat
Aktualność: Polska jest na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej pod względem liczby łóżek w hotelach w stosunku do liczby mieszkańców. To stwarza potencjał do rozbudowy bazy noclegowej.
Z drugiej strony średnie zapełnienie to mniej niż 50 proc., co oznacza, że nie w pełni wykorzystujemy potencjał już istniejących obiektów. Nowe hotele mogą powstawać w dużych miastach i najciekawszych turystycznie miejscach.
"Jeśli ustawiamy Polskę w szeregu krajów UE pod względem wskaźnika liczby łóżek na 10 tys. mieszkańców, to znajdziemy się na ostatnim miejscu z liczbą około 40-50 łóżek. Na pozór mamy więc jeszcze dużo miejsca do budowy nowych hoteli" - mówi agencji Newseria Biznes Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego.
To jednak dotyczy tylko wybranych segmentów oraz wybranych lokalizacji. Zdaniem Węgłowskiego większa baza hotelowa jest potrzebna w największych miastach, np. w Warszawie, Krakowie i we Wrocławiu, oraz w miejscowościach atrakcyjnych turystycznie. W tych lokalizacjach już dziś występuje większa niż średnia krajowa frekwencja w hotelach. Mają one również duży potencjał, by generować większy ruch turystyczny. Jak podkreśla prezes IGHP, w skali kraju zapełnienie hoteli nie jest najwyższe. Średnia frekwencja notowana w Polsce w skali całej branży wynosi około 40-43 proc., czyli wykorzystywane jest mniej niż pół istniejącego potencjału.
W hotelach sieciowych wskaźnik ten jest nieco wyższy, tak samo w miastach, ale w skali całego kraju to około 40 proc." - dodaje Węgłowski.
Jak informował niedawno Orbis, w okresie od stycznia do września br. hotele tej sieci zanotowały średnią frekwencję na poziomie 61,5 proc. Był to wynik o 1,7 pkt proc. lepszy niż w tym samym okresie w 2013 roku.
Zdaniem prezesa IGHP w wielu miejscowościach frekwencja spada w weekendy. Dotyczy to np. obiektów, które specjalizują się w obsłudze ruchu biznesowego. Liczba rezerwacji w hotelach rośnie latem, kiedy najwięcej Polaków udaje się na wakacje.
"Hotele miejskie, które obsługują ruch biznesowy, również mają niższą frekwencję. Z drugiej strony wszystkie okresy zarówno świąteczne, jak i weekendowe w sposób naturalny ją obniżają" - mówi Ireneusz Węgłowski.
Z danych GUS wynika, że w połowie 2013 roku w Polsce działało 2 107 hoteli - o 4,6 proc. więcej niż w 2012 roku (2 014). W tym czasie najwięcej przybyło hoteli cztero- i pięciogwiazdkowych. Natomiast z tegorocznego raportu "Rynek Hotelarski w Polsce" (wydanie specjalne miesięcznika "Świat Hoteli") wynika, że na koniec I połowy br. funkcjonowało w kraju 2 458 skategoryzowanych hoteli, w których do dyspozycji gości było ponad 117 tysięcy pokoi oraz ponad 233,5 tys. miejsc noclegowych.
Największy udział w bazie hotelowej (liczony liczbą miejsc noclegowych) mają hotele trzygwiazdkowe (42,7 proc.), a najmniejszy - te w najwyższym standardzie (5,7 proc.). Węgłowski podkreśla, że w dużych miastach przeważają hotele trzygwiazdkowe i wyższe, które też notują najwyższe frekwencje.
"Dolny segment, czyli hotele klasy ekonomicznej - w przypadku Orbisu to hotele Ibis, w innych sieciach np. Campanile, również notują wysokie frekwencje. To najczęściej łączy się z konkretnym powodem przyjazdu, takim jak imprezy sportowe czy duże wydarzenia kulturalne. Tam, gdzie jest aktywność miasta w organizowaniu tego typu imprez, frekwencje będą wyższe" - podsumowuje Węgłowski. "Poza dużymi ośrodkami, czy to gospodarczymi, czy akademickimi, znajdują się zwykle hotele o charakterze pobytowym lub SPA - tu kategorie są bardziej zróżnicowane, ale to też jest górny segment" - dodaje.
W tym samym raporcie wskazano, że w ubiegłym roku największe zaangażowanie inwestorów odnotowano w segmencie hoteli czterogwiazdkowych (ok. 60 proc. inwestorów).
Mało hoteli w Polsce? [2014-12-10 10:38 77.252.178.*] W powiatowych miastach oddalonych od dużych ośrodków gospodarczych a dość dogodnie skomunikowanych hotele przestają być potrzebne w ogóle. Gość biznesowy po załatwieniu spraw nie ma potrzeby pozostawania na noc w miejscu, gdzie \'nic nie ma\'. Pracownik oddelegowany do pracy wynajmuje mieszkanie lub kwaterę lub pokój w nieskategoryzowanym obiekcie za kilkaset złotych miesięcznie. Wesela odbywają się za miastem w coraz to nowych domach imprez, niekoniecznie wystawiających faktury i zatrudniających na etacie kucharzy i kelnerów. Kilka festynów organizowanych przez miasto czy powiat z zaproszoną \'gwiazdą\' czy goście weekendowi, którzy nie mieszczą się u rodziny to za mało, żeby istnieć na rynku... coś się powoli kończy niestety... odpowiedz »
|