Tak restauratorzy walczą o klientów
Data wysłania: 2013-05-09 12:38 Autor: Czytelnik IP automat
Aktualność: W dobie kryzysu restauratorzy dostosowują się do nowych oczekiwań i starają się zaspokoić nawet najbardziej nietypowe zachcianki swoich klientów. Czy z powodzeniem? Wygląda na to, że innowacyjne pomysły zdobywają coraz więcej zwolenników.
Właściciel jednej z warszawskich restauracji wpadł na dość nietypowy pomysł i wprowadził czasowo w swoim lokalu zasadę Płacisz ile uważasz! Konkurencja zadrżała.
Restaurator chciał w ten sposób przyciągnąć osoby, które w ogóle nie chodzą do restauracji ze względów finansowych. Co ciekawe jest to ta sama grupa klientów, którzy idąc do McDonald`s czy Burger Kinga płacą kilkadziesiąt złotych za hamburgera z frytkami i wcale nie mają poczucia wyrzucenia pieniędzy w błoto. Natomiast kiedy sporadycznie udają się do restauracji oszczędzają na wszystkim, przede wszystkim na napojach, bo to na nich właściciele lokali zbijają największą kasę.
Kluczem wprowadzenia nowej promocji była oczywista prawda, że jeśli konsument będzie wiedział, że nie musi kurczowo trzymać się za portfel wtedy chętniej zamówi to na co ma faktycznie ochotę, a nawet będzie skłonny spróbować nowych potraw. W tym przypadku to nie cennik zdecyduje o jego upodobaniach, a kubki smakowe.
Jak podkreśla restaurator tutaj chodzi o coś więcej niż promocję. Wysokość zapłaty jest swoistą recenzją dania dla kucharza. Jednym słowem dewiza brzmi: skup się na jedzeniu, a nie na pieniądzach!
Idąc śladami pomysłów na przyciągnięcie większej rzeszy klientów natrafiamy na jeszcze jeden taki lokal. Właściciele klubu nie mają nic przeciwko jeśli klient przyniesie ze sobą ulubiony trunek, a nawet coś do przekąszenia. Natomiast kiedy przekąska wystygnie nic nie stanie na przeszkodzie, by ją sobie podgrzać w barowej kuchence mikrofalowej. Sosnowiecka Domówka to chyba jedyny taki lokal w okolicy, do którego można wejść z plecakiem pełnym własnego alkoholowego ekwipunku. Nie do końca jednak jest to darmowa impreza. Właściciel lokalu udostępnia przecież pomieszczenie, oświetlenie, muzykę - za te udogodnienia nawet stali bywalcy muszą zapłacić. Wystarczy opłata za wstęp w wysokości 10 złotych i kupienie czegoś do jedzenia - przekonuje barmanka. W zamian obsługa zapewnia wodę, kawę i herbatę bez ograniczeń. Kupić można soki i przekąski. Płatna jest także rezerwacja miejsc.
Jak łatwo się domyślić nowa formuła bardzo szybko znalazła wielu zwolenników. Lokal stał się idealnym miejscem na zorganizowanie np. wieczoru kawalerskiego. Jak słusznie zauważa restaurator - Skończyły się problemy z klientami, którzy cały wieczór siedzą nad jednym kuflem albo raczą się własnym alkoholem rozlewanym pod klubowym stolikiem.
Drożąc temat nietypowych ale jakże atrakcyjnych promocji, którymi właściciele lokali gastronomicznych starają się przyciągnąć klientów należy wspomnieć o bardzo dobrze znanej na zachodzie Europy i coraz bardziej popularnej także w Polsce formule "Płacisz raz i jesz ile chcesz". Jednym słowem za niewielką sumę możemy najeść się do syta, wybierając w pełnej listy posiłków. Jak łatwo się domyślić lokale oferujące tego typu udogodnienia bardzo szybko podbiły serca swoich klientów.
Jak widać restauratorzy silą się i gimnastykują w celu ulepszenia swojej oferty. Klienci również powinni bardziej się postarać i zacząć nieco częściej odwiedzać lokale gastronomiczne.
Jak przyciągnąć klienta do restauracji? [2013-05-09 12:38 83.238.170.*] Przynoszenie własnego alkoholu, jeśli jest tzw. niewiadomego pochodzenia czyli bez polskiej akcyzy, prowokuje wizytę służb celnych, a jeśli lokal nie ma koncesji na wyszynk, jest to wykroczenie - spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. Uważałbym na życzliwych sąsiadów. odpowiedz »
|