Kto bezprawnie wykorzystał logo POT i PLL LOT?
Data wysłania: 2013-02-28 12:52 Autor: Czytelnik IP automat
Aktualność: Kupujecie wydaną za granicą mapę wybranego regionu Polski. Tymczasem obok nazwy Placu Piłsudskiego w Warszawie figuruje Adolf-Hitler-Platz. Czy to nie oburzające?
Nakładem wydawnictwa Hofer Verlag ukazała się mapa "Wartheland". Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż oprócz polskich nazw ulic czy miejscowości mapa zawiera ich niemieckie odpowiedniki, pochodzące jeszcze z czasów II Wojny Światowej. Niektóre z nich pochodzą od nazwisk nazistów jak np. Leo-Schlagter-Strasse w Poznaniu, Hermann-Goring-Strasse, Hitler-Jugendpark czy Hort-Wessel-Strasse w Łodzi. Ciechocinek został opatrzony nazwą Hermannsbad (ku czci Goringa). Słowo "Wartheland" oznacza Kraj Warty, jest to także nazwa nadana przez nazistów polskim ziemiom wcielonym do III Rzeszy.
W dołączonej książeczce znajduje się informacja o tym, że niemieckie nazwy obowiązywały jedynie w latach okupacji. Mimo to czy przypominanie nazwisk zbrodniarzy jest potrzebne? Czy nie jest szkodliwe propagowanie postaci i ideologii symbolizujących bolesną prawdą historyczną? Podobnego zdania jest Wojciech Pużyński, naczelnik Wydziału Wydawnictw Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Wydawnictwo Hofer Verlag powołuje się na współpracę z Polską Organizacją Turystyczną i PLL LOT. Jednak obie polskie instytucje zgodnie zaprzeczają jakoby miały coś wspólnego z wydawnictwem. POT twierdzi, że jej logo, zresztą nieaktualne, zostało użyte bezprawnie.
Lars Hofer, właściciel wydawnictwa Hofer Verlag, tłumaczy użycie nazistowskich nazw praktycznymi powodami. Twierdzi, że wielu czytelników, pamięta te tereny tylko z nazwy i tylko w ten sposób jest w stanie zorientować się w terenie. Dodaje też, że zawartość map konsultował z polskimi partnerami, i zostały one zaakceptowane.
Brzmi to dziwnie, zważywszy na to że nikt w POT ani w LOT nie wiedział o współpracy z wydawnictwem Hofer Verlag. Tłumaczenie przywoływania faszystowskich upiorów względami praktycznymi pozostawia duży niesmak.
Wydawca zapewnił Polski Ośrodek Informacji Turystycznej w Berlinie, że w nowych wydaniach map nie będzie obecne ani logo POT, ani nazwa Wartheland. Dodatkowo właściciel zadeklarował zamieszczenie notki wyjaśniającej genezę powstania nazw polskich ulic i miast w latach 1939-1945.
Wydawnictwo Hofer Verlag od 27 lat towarzyszy niemieckim turystom wyjeżdżającym na wschód Europy. Na stronie wydawnictwa można przeczytać, że oferuje ono "aktualne mapy z niemieckim historycznym opisem". Szkoda, że w tym przypadku opis nawiązuje do najbardziej haniebnych kart w historii Niemiec.
Nazistowskie nazwy na mapach niemieckich turystów [2013-02-28 12:52 217.7.56.*] Haniebna historia, ale historia, ktorej nie da sie zapomniec i nie wolno zapomniec. Faktem jest, ze takie nazwy tereny te nosily i nie powinno sie tego zapomniec. Czy nie lepiej zauwazyc to wydawnictwo jako przestroge ? A nie (jak zwykle zreszta) sie zaraz obrazac i oburzac ? odpowiedz »
Nazistowskie nazwy na mapach niemieckich turystów [2013-02-28 13:57 83.238.170.*] Nie przesadzajmy z tym odcinaniem historii, nawet tworzonej przemocą i wojną. Niedawno w Gliwicach, w czasie renowacji budynku z początku XXw. odkryto napis po niemiecku i tzw. adlera. Awantura o ich ponownym zasłonięciu trwała z dwa tygodnie zanim ktoś zdroworozsądkowy zauważył, że Gliwice były wówczas w Niemczech. W jakim języku miałyby być te napisy - po chińsku??? odpowiedz »
Nazistowskie nazwy na mapach niemieckich turystów [2013-02-28 15:16 95.135.191.*] Ale już mapy Lwowa z polskimi nazwami ulic raczej nas wzruszają, niż oburzają... odpowiedz »
|