Jak Egipt walczy z kryzysem w turystyce
Data wysłania: 2012-02-25 10:25 Autor: Czytelnik IP automat
Aktualność: 2011 rok nie należał do udanych dla egipskiej branży turystycznej. Rewolucja, która rozpoczęła się na początku zeszłego roku spowodowała, iż liczba turystów odwiedzających Kraj Faraonów spadła o ponad 30 procent.
W 2010 roku Egipt odwiedziło 14,7 mln turystów, natomiast w 2011 już tylko 9,8 mln. Boją się oni bowiem odwiedzać kraj balansujący na granicy anarchii. Dla Egiptu, którego główną gałęzią przemysłu jest turystyka oznacza to jedno - drastyczne zmniejszenie się przychodów, które w 2010 roku spadły z około 12,5 mld dolarów do 8,8 mld dol. w 2011 roku.
Wiadomo, że dla wielu osób w Egipcie turystyka jest jedynym źródłem utrzymania, dlatego fatalna sytuacja branży w tamtym regionie dotyka ludzi osobiście. Kryzys wyzwala w nich irracjonalne zachowania. Przykładem może być przypadek mieszkańca Luksoru, który w grudniu na znak protestu obciął sobie penisa. W szpitalu, do którego trafił, odmówił wstawienia protezy. Pisaliśmy o tym Egipt: obciął sobie penisa, aby zaprotestować
Luksor do obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka był uważany za "turystyczną perłę" Egiptu, a większość jego mieszkańców zajmowała się obsługą turystów. Obecnie osoby te pozostały bez pracy.
Władze kraju chcąc poprawić sytuację zaoferowały turystom znaczne zniżki, ale nie przyniosło to spektakularnych rezultatów. Egipt postanowił zatem zastosować inne środki i zainwestować w kampanię reklamową pod nazwą "Egipt to my". Przedstawia ona na bilbordach oraz w prasie i telewizji miejsca zarówno bardzo popularne - piramidy w Gizie, Asuan, Dolinę Nilu, jak i mniej znane turystom, np. Dahab i Tabę.
Natomiast minister turystyki Egiptu Mounir Fakhry Abd El Noura przyjechał do Warszawy osobiście, aby zapewnić polskich turystów, że nie mają się czego obawiać, wybierając na miejsce wakacji Egipt. Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w stolicy, odniósł się do cytowanych w mediach wypowiedzi islamskich polityków na temat wprowadzenia ograniczeń obyczajowych, jak np. zakaz ubierania się na plażę w bikini. - Turystyka jest jednym z najważniejszych pozycji naszego bilansu, stanowi 11,3 proc. PKB. Daje pracę 4 mln ludzi. Każdy milion turystów stwarza ok. 200 tys. miejsc pracy, a co roku ok. 800 tys. młodych ludzi wchodzi na rynek pracy. Żaden odpowiedzialny egipski polityk, ani siła polityczna, nie zrobi żadnego ruchu godzącego w turystykę - zapewnił - Możecie państwo spokojnie pić na plaży zimne piwo i przyglądać się turystkom w bikini.
Wyjaśnił również, że powodem spadku liczby odwiedzających ten kraj są informacje w mediach, że Egipt jest niebezpieczny. Według Egipcjan nie jest to zgodne z prawdą, ponieważ Egipt jest bezpiecznym miejscem na wypoczynek. Niespokojne wydarzenia, jakie oglądamy w telewizji, dzieją się na terenie nie większym niż kilometr kwadratowy Kairu oddalonym od turystycznych kurortów o tysiące kilometrów. Zresztą turyści nie są celem ataku ludności miejscowej.
- W 2012 roku planujemy, aby ruch turystyczny powrócił do poziomu z 2010 roku - to plan krótkoterminowy. Średnioterminowy zakłada, że w ciągu 5 lat podwoimy liczbę turystów, tak aby w 2017 roku było ich 30 mln, a przychód osiągnął 25 mld dolarów - dodał na koniec.
Egipt to my [2012-02-25 10:25 217.113.225.*] sytuacja w egipcie i tunezji odpowiedz »
Egipt to my [2012-02-27 17:25 80.52.226.*] spadek ilości turystów w Egipcie to nie tylko kwestia bezpieczeństwa lub ogłszaszany wszemi wobec jego brak, ale takze generalna recesja na świecie, w Polsce. Trzeba wziąć pod uwagę sztuczne naciasganie cen przez polskie biura podróży lub Egipcjan, na przykład - w zeszłym roku "last minute" na ferie zimiowe w 4* w Huirgadzie zapłaciłem 1475zł a w tym roku chcieli 2450zł a zatem wybrałem Synaj, Sharm el Sheikh za 2135, mimo wszystko, 700zł/osoba - to duża powyżka, dopiero po powrocie zaoferowano mi 1850zł, za póżno - chyba w przyszłym roku pojade gdzie nie byłem, albo gdzie taniej.
Naprawde nie wiadomo skad te podwyżki - u nich media tanie i siła robocza. Słońce załatwia wszystkie opłaty za ogrzewanie. To chyba nasi chciwi tour operatorzy, którzy tak windują ceny. Fakt , że nastawienie Egipcjan jest niegrzeczne - robią łaskę, a nie obsługują. To nie to co kiedyś. teraz jest takie podejscie jakie było w Polsce lat 70- "czy się stoi czy się leży - 100 się należy...., a do tego -" FAJERANT" musi być o 30min wcześniej niż powinien. No cóż - efekty tego już poznaliśmy sami - teraz oni muszą pojeść tego miodu. odpowiedz »
Egipt to my [2012-02-29 11:33 84.10.214.*] Bardzo mi się podoba pojęcie użyte przez Ciebie "sztuczne naciąganie cen". Nie wyobrażasz sobie jakie są wysokie koszty organizacji imprezy. Te 1475 PLN, które zapłaciłeś na last minute w żaden sposób ich nie pokrywa. To nie tak, że biuro płaci tylko za przelot i hotel. Dochodzi do tego transfer lotnisko - hotel, hotel - lotnisko, obsługa rezydenta (mieszkanie, samochód, paliwo, wynagrodzenie) itp. Jeżeli chodzi o nastawienie Egipcjan to trudno się dziwić, że takie jest. Wyobraź sobie, że dostajesz propozycję pracy w Polsce i pracodawca mówi Ci, że możesz dla niego pracować, za darmo, a to co wyżebrzesz od klientów to jest Twoje. Byłbyś zadowolony? Wątpię. A tak wyglądają reali pracy w hotelu w Egipcie. Zatrudniają niewolników, dla których bakszysz to jedyne źródło utrzymania. Czy to jest w porządku? odpowiedz »
|