TUR-INFO.pl | Serwis informacyjny branży turystycznej
ZAJRZYJ DO NAS NA: TUR-INFO.PL na Facebook TUR-INFO.PL na Twitter

Forum grupa: Biura turystyczne

Funclub Poznań

Data wysłania: 2011-06-24 08:42 Autor: Czytelnik IP 77.253.2.*

Właśnie wróciłam z objazdowej wycieczki "Skarby Italii". Trochę jeżdżę po świecie, ale takiej bryndzy jeszcze nie widziałam. Nie zapłaciłam mało. Na samym wstępie w autokarze okazało się, że istnieje kilka list na miejscówki w autokarze, już na starcie 45 minut opóźnienia, kiedy odbieraliśmy jakieś osoby koło łodzi, mieliśmy już całe 5 godzin opóźnienia. Osoby, które braliśmy po drodze tyle czasu czekały na nasz przyjazd, czasem bez możliwości udania się do toalety. I tam okazało się, ze jedna z osób zamierza usiąść na miejscu, które jej wskazano na liście, ale każdy z nas miał inne listy. Wtedy jakaś niewiasta podająca się za rzecznika biura poinformowała nas, że nie ruszymy z miejsca, dopóki nie usiądziemy na miejscach według listy, tylko której listy. Ludzie w środku nocy zaczęli się przemieszczać, dzięki Bogu tylko niektórzy, pogubili swoje kapcie, klapki, torby, powstał ogólny bałagan. Kiedy się obudziliśmy pani zażądała od nas po 105 euro za bilety wstępu, a my wiedzieliśmy, że bilety wstępu są w cenie wycieczki. Po trzech dniach zażądano od nas jeszcze po 5 euro. Niektórzy nie mieli takich sum przy sobie i kupowali za ciężkie pieniądze euro we Włoszech. Dano nam słuchawki. Miałam przyjemność już kilka razy korzystać z tej formy udogodnienia i twierdzę, że jest to bardzo dobry sposób na doskonałą słyszalność przewodnika. Ale nie tym razem. W słuchawkach były tylko trzaski i piski. przewodnik był słyszalny z odległości 10 kroków. Florencję zwiedzaliśmy z drugą grupą i nie było sposobu,aby przez ponad 100 osób, dopchać się w pobliże przewodnika. Piękny Rzym pokazywała nam taka przewodniczka, która stawała tylko w cieniu, machała ręką wskazując kolejny zabytek oddalony o dwa kilometry i mówiła, że to jest to, a to tamto. Jak się nie zdążyło zobaczyć machnięcia, to już nie wiedziałeś o czym mówi. Jej mężowi, który oprowadzał nas po Watykanie trzeba oddać sprawiedliwość. Był porządnie przygotowany do tego co robił. I żeby nie te trzaski w słuchawkach...... W Neapolu zaprowadzono nas na plac z zamkiem królewskim, gdzie nasza rezydentka opowiedziała nam o każdym królu, którego pomnik się tam znajdował, potem pokazała nam zabytkową galerię handlową i dała nam pół godziny na zwiedzenie tego miasta. Zobaczyłam Neapol i nie umarłam tylko dlatego, że mnie szlag trafiał i poprzysięgłam zemstę. Wenecja - Kanałami przewieziono nas zakrytymi barkami, w niczym nie przypominającymi gondoli. Widoków nie było żadnych, a zapowiadało się tak pięknie. Zapomniałabym. Słuchawki zebrano od nas z powrotem - brrr. My też używaliśmy je po kimś.
Wyżywienie. Jedzenia było za dużo, żeby umrzeć z głodu, ale za mało, żeby żyć. Pomijając wszystkie inne hotele, najgorszym okazał się hotel "Flaming" w Fiuggi Terme, gdzie niestety spędziliśmy 4 noce. Według rozpiski miało być tam 5 noclegów. Po pierwsze karaluchy, po drugie - przez 4 dni podano nam identyczne śniadanka składające się z wybitnie cieniutkiego plasterka wędliny - coś pomiędzy mielonką a salcesonem i tak samo cienkiego plasterka sera. Wędlina nie nadawała się do zjedzenia - taka jakaś obeschnięta po brzegach i źle pachnąca. Ser zjadliwy. Masłem - o ile to było masło można było posmarować pół kawałka chleba. Na drugie pół kawałka chleba starczało dżemiku, którego każdy dostał w takim malutkim pojemniczku, jak u nas jednorazową śmietanę się podaje. Dostawaliśmy też po dwa suchareczki opakowane - chyba na drogę. Obiadokolacje to na pierwsze zawsze pasta -tzn. makaron, wstydziliby się Włosi podać coś takiego. Zawsze z sosem pomidorowym, ale było go w takiej ilości, że trzeba go było szukać. Na drugie trzy plasterki czegoś, co miało robić za mięso cienkości takiej, że naszą stolicę można było przez nie dojrzeć. Polane to było czymś takim - chyba oliwą. Jak podano kartofle - raz - to polano je olejem. Nikt tego nie jadł. Ale jak były kartofle to już nie było ani pół warzywka.Raz podano na drugie omlet. Raz kurczaka. Z warzyw podano tylko sałatę i to też tylko kilka razy. Raz fasolkę. A gdzie ich pomidory, papryki, pizze, sery? Nic. Gdybym prowadziła lokal najgorszej z możliwych kategorii nie podałabym nawet najbiedniejszemu z moich gości takiego jedzenia. nawet, gdyby ten ktoś stołował się u mnie za darmo. Do tej pory uwielbiałam makarony, ale po tej wycieczce nie wiem, kiedy sobie zrobię jakieś cameleoni, czy coś innego. Szwankowała także klimatyzacja w autokarze. Była nastawiona na takie zimno, że ludzie marźli, przeziębiali się. W autokarze cuchnęło toaletą. chociaż naprawdę ludzie starali się z niej nie korzystać. ja jestem niewielką kobietą, ale i dla mnie w tym autokarze klasy Lux było za mało miejsca na nogi, kolanami zawsze dotykałam siedzenia z przodu.
Ogólnie - nie jeźdźcie z tym biurem na żadna wycieczkę - szkoda Waszych nerwów. Niefanka.

 
     

Forum gorące tematy

Forum gorące tematy
Ta strona przetwarza dane osobowe oraz używa COOKIES. Szczegóły przetwarzania danych osobowych są opisane w polityce prywatności. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Wszelkie szczegóły w regulaminie, polityce prywatności oraz polityce cookies.
  Akceptuję