Odwrót wycieczek
Data wysłania: 2006-11-14 13:30 Autor: Czytelnik IP 87.99.0.*
W "Nowinach Jeleniogórskich" ukazał się artykuł Leszka Kosierowskiego pt. "Odwrót wycieczek", gdzie zacytowano wyrwany z kontekstu fragment mojej wypowiedzi. A konkretnie chodo o to, że przewodnik jeśli jest konieczny powinien go wynająć organizator wycieczki. Jest jednak wiele sytuacji, kiedy należałoby - jak to powiedziałem dziennikarzowi "Nowin Jeleniogórskich" - "pozwolić, by grupy mogły chodzić po górach na własną odpowiedzialność, a nie nakazywać im brać ze sobą przewodnika górskiego." Nie może być tak, aby władza państwowa nakazywała każdej grupie zorganizowanej, niezależnie czy komercynie czy społecznie, wynajmować przewodnika. Są przecież grupy zorganizowane, których uczestnicy nie wybierają się w góry przypadkowo, są do tego odpowiednio przygotowani i tak zorganizowana grupa naprawdę nie potrzebuje eskorty zawodowego przewodnika sudeckiego z państwowymi uprawnieniami nadanymi przez marszałka województwa (zapewne niedługo uprawnienia będzie nadawał sam Prezydent RP). To wszystko, a nawet dużo więcej powiedziałem temu dziennikarzowi. Nie moja wina, że spłycił problem przedstawiając moją wypowiedź w formie własnego dziennikarskiego "skrótu myślowego". Niestety, dziennikarze już tak mają... Dodam jeszcze, że w tym artykule zaskakuje uderzająca zgodność opinii przedstawicieli miejscowego środowiska. Otóż wszyscy oprócz mnie uważają, że przewodnik jest konieczny dla każdej grupy, a dzierżawca Strzechy Akademickiej powiedział: "Gdy mieszkałem na dole, też uważałem ten przepis za niepotrzebny. Teraz, gdy prowadzę schronisko, uważam że jest jak najbardziej uzasadniony..."
To naturalne, że tak wypada im mówić, bowiem aby przewodnicy przyprowadzali im klientów muszą dmuchać w tą samą trąbę. Niechby tylko spróbowali powiedzieć coś, czym by mogli godzić w interes lobby miejscowych przewodników, a oni już by mogli doskonale się "zrewanżować" i nie przyprowadzać tam grup na obiad. A wtedy prowadzacy gastronomię już by ponieśli spore straty. Po lekturze "Prowizji od kotleta" - tekstu zamieszczonego przez tego samego autora w tych samych "Nowinach Jeleniogórskich" nie ma najmniejszej wątpliwości co do istnienia silnych zależności i wzajemnych powiązań między interesem właścicieli schronisk, a przewodnikami. Obracam się od wielu lat w środowisku kadry PTTK, wśród której jest wielu pedagogów, którzy przed wprowadzeniem tych głupich przepisów prowadzili społecznie obozy wędrowne z młodzieżą. Komu to przeszkadzało? Jaki sens, aby musieli na wszystkich obszarach uznanych przez urzędników za "górskie", gdzie znakowane szlaki turystyczne biegną przez rezerwaty przyrody, parki narodowe i wszędzie powyżej 1000 m n.p.m. nawet latem (!!!) wynajmować sobie przewodnika, bo jacyś dyletanci wysterowani przez lobby przewodników górskich uznali, że sami już sobie nie poradzą, choć radzili sobie doskonale przez całe dziesięciolecia, choć nie było wtedy dokladnych map, telefonów komórkowych, obecnej sieci znakowanych szlaków turystycznych, prowiant trzeba było targać na plecach... Obowiązujące przepisy sprawiły, że albo się przewodnika bierze, albo w takie miejsca nie idzie czyli po prostu rezygnuje z imprezy lub robi to nielegalnie uprawiając "partyzantkę turystyczną", albo też wybiera sie w góry do Czech, jak robi to od lat Wielkopolski Klub Przodowników Turystyki Górskiej. Przecież żaden organizator nie będzie kluczył po polskich górach omijając najciekawsze miejsca i nadkładał dziesiątki kilometrów aby ominąć owe 1000 m n.p.m, parki i rezerwaty przyrody przez które prowadzą wyznakowane szlaki turystyczne, a gdzie nawet latem każdą grupę zorganizowaną musi eskortować przewodnik z uprawnieniami państwowymi na dany obszar. To jest kompletnie chore. Ustawy i rozporządzenia do nich powinny oprzeć się na założeniu, że turyści, czy to indywidualni, czy też zorganizowani, działać powinni na własną odpowiedzialność, albowiem są ludźmi dorosłymi, nie przedszkolakami i są w stanie sami zachować odpowiednie środki ostrożności i realizować program zwiedzania. Niestety wydawanie w Polsce ministerialnych zarządzeń oraz wprowadzanie coraz to nowych i ostrzejszych nakazów względem poruszania na szlakach, znalazło się w gestii osób kierujących sie przestarzałymi, z minionej "epoki" schematami, kiedy to wszystko dało się zaparagrafować i obwarować ściśle podpunktami, równocześnie otwierając tym samym drogę kombinatorom i "kręgom uprzywilejowanym" umożliwiając im dorwanie się do koryta... Cała filozofia a zarazem podstawa działań Klubów Górskich PTTK na przykład opiera się na społecznej pracy przodowników, pracy - którą w szczególnie trudnych dla turystów czasach - chce się, za przeproszeniem "upieprzyć" za pomocą głupich ustaw i w majestacie prawa. Niestety do gremiów niechętnych przodownikom należą też parki narodowe, które albo (jak Tatrzański) ich w ogóle nie tolerują, albo skutecznie (parki pozostałe) starają się obrzydzić im społeczną robotę. Także zdarzające się w górach wypadki usiłuje się na bieżąco wykorzystywać przeciwko przodownikom, którzy tymczasem turystom nie tylko nie zagrażają, ale proponują (co w obecnych czasach wydaje się niepodobieństwem) edukację górską - za darmo. W Polsce tworzy się chore prawo, które rzekomo ma sprawy porządkować, ale je komplikuje. Zabija się w ten sposób swobodną turystykę, którą dało się uprawiać nawet za czasów głębokiej komuny. Dzisiaj Karol Wojtyła prowadzący grupy młodzieżowe w góry byłby przez takie prawo uznany za przestępcę! Wszak chodzili sami, bez przewodników...Gdyby ten i inne przepisy przestrzegać w pełni, byłaby to katastrofa. Ale i tak dzięki nim zniszczono resztki szkolnych klubów sportowych, szkolnych klubów PTTK i zachwiano podstawami działania wielu organizacji, firm i prywatnych osób. Niestety doczekaliśmy się czasów kiedy młodzież - zamiast mieć możliwość wyjechania z wychowcą w góry - wystaje nudząc się pod bramami w miastach i sama znajduje sobie różne, delikatnie mówiąc, niezbyt godne naśladowania sposoby na rekreację ruchową...
Widać wyraźnie, że naszym ustawodawcom nie chodzi tak naprawdę o prawo czy odpowiedzialność. Chodzi o to, żeby wycisnąć jak najwięcej korzyści dla wzajemnie popierającej się grupy interesu. Dla lobby przewodnickiego nie są bowiem problemem wypady w góry gromad zupełnie niedoświadczonych i pozbawionych opieki (a często podpitych małolatów) - jak narozrabiają albo się im coś stanie, to przecież nic takiego. Dla tegoż lobby podstawowym problemem są wycieczki pod opieką doświadczonych i zapalonych turystów, jacy się jeszcze uchowali bez uiszczenia haraczu na rzecz tych panów. Stąd kuriozalny zakaz chodzenia nawet latem (!!!) bez przewodnika po takich turystycznie łatwych górach jak Sudety.
W dzisiejszych czasach spadek dochodów na głowę rodziny to mniejsza liczba turystów, zwłaszcza młodzieży szkolnej i mniejsze obłożenie schronisk górskich, które przez to podupadają. I to widać szczególnie w mniej popularnych pasmach polskich gór, m.in. w wielu regionach Sudetów, gdzie są obecnie pustki i zarastają szlaki, na których kiedyś można było spotkać obozy młodzieżowe i innych wędrujących turystów plecakowych. W sytuacji ubożenia społeczeństwa narzucanie przez państwo przesadnych ograniczeń jest po prostu nonsensem do kwadratu!!!
Proponuję w tym miejscu przeczytać na stronie internetowej => http://rugala. republika. pl/obozy_tkmk. htm Z turystycznymi pozdrowieniami Lech Rugała
Prezes Klubu Sudeckiego z Poznania
Odwrót wycieczek [2006-12-07 13:09 195.117.234.*] Takie teksty może wypisywać tylko kompletny głupek i idiota, któremu odbiło!!! odpowiedz »
Odwrót wycieczek [2006-12-07 13:56 87.99.0.*] Czy wipisywanie tak prymitywnych komentarzy sprawia ci jakąś szczególną satysfakcję? Bo jeżeli tak, to serdecznie współczuję, gdyż świadczy to sporym ograniczeniu intelektualnym. odpowiedz »
Odwrót wycieczek [2008-04-16 19:57 77.114.94.*] Rozumiem, że jeżeli nastąpiło spłycenie genialnej myśli imć Rugały to cały artykuł przybrał formę "Eeeeeeeeeeeeeeeee" Szanowny Panie Rugała nie da się już spłyćić Pańskiej myśli. pbrwdb odpowiedz »
odwrot wycieczek [2010-01-31 09:53 95.158.100.*] A wszystko to tylko usilowania pana R. zeby mogł bez koncesji organizowac wycieczki i nie szukać kogos do ich sfirmowania-tak jak to sie dzieje obecnie , bo nie chce płacić ubezpieczenia ani dawac gwarancji. Znamy takich działaczy -we własnym interesie odpowiedz »
|