Braniccy chcą zwrotu wilanowskich muzealiów
Data wysłania: 2010-04-21 23:53 Autor: Czytelnik IP automat
Aktualność: Spadkobiercy Adama Branickiego chcą sądownie odzyskać 6 tys. muzealiów o wartości wielu milionów złotych, które obecnie są w dyspozycji pałacu w Wilanowie.
Wilanowskie muzeum wniosło o oddalenie pozwu. W procesie trwającym od 1999 roku przed Sądem Okręgowym w Warszawie, zeznawała Teresa Perkowska, była dyrektor muzeum w Wilanowie. Zaznaczyła, że w latach 60-tych XX wieku w muzeum powstawała galeria dawnych portretów, a w jego zbiorach było niewiele obrazów ze starej kolekcji wilanowskiej, ponieważ rozproszyła się ona wskutek II wojny światowej. Dodała też, że wiadomo, które to obrazy, gdyż dawny właściciel Wilanowa Stanisław Kostka-Potocki pieczętował wszystkie swoje muzealia.
Podkreśliła również, że w latach 60-tych do Wilanowa przybywały z innych magazynów oraz dzięki rewindykacjom inne obrazy, które są trudne do zidentyfikowania, ponieważ nie miały dokładnych oznaczeń i nie były odnotowywane skąd pochodzą. Przyznała - Tych obrazów była wtedy większość. Dodała, że nie badano pochodzenia obrazów, ponieważ było to kosztowne i pracochłonne. Zaznaczyła, że wówczas nie było istotne dla muzealników, z której kolekcji pochodzi obraz, ale czy ma wartość artystyczną dla galerii.
W latach 90-tych, za czasów ministra kultury Kazimierza Dejmka, na polecenie resortu muzeum musiało spisać wszystkie swoje obiekty, z wyjątkiem nabytków po 1945 roku. Perkowska zeznała - W spisie były też obiekty niewiadomego pochodzenia, nie było zaś odrębnej listy, co pochodzi z dawnej kolekcji Wilanowa, w której także zdarzały się obiekty trudne do określenia. Według niej były też różnice pomiędzy XIX-wieczną kolekcją, a tym co znajdowało się w Wilanowie przed wojną. Podkreśliła - Dwa miesiące po złożeniu tej listy dostaliśmy pozew o zwrot tych obiektów, byliśmy zdziwieni, że lista dla ministerstwa posłużyła przeciw nam.
Proces został odroczony do 19 maja. Wówczas mają zeznawać kolejni świadkowie, a wilanowskie inwentarze mają zostać zbadane przez biegłych z różnych dziedzin historii sztuki.
Anna Branicka-Wolska jest ostatnią z żyjących córek Branickiego. Ona oraz dzieci jej dwóch sióstr chcą odzyskać meble, zastawy stołowe, część obrazów i dzieła rzemiosła artystycznego, to co przed 1939 rokiem było w mieszkalnej części pałacu i stanowiło majątek ruchomy rodziny, a obecnie jest pamiątką rodzinną. Chodzi o prawie dwie trzecie zbiorów Wilanowa o wartości nawet kilkuset milionów złotych. Spadkobiercy argumentują, że najcenniejsze obiekty przekażą fundacji, aby nadal pozostały w muzeum.
Jednak muzeum obawia się, że zwrot zbiorów może wiązać się z ich utratą. Podkreśla, że podczas wojny dużą część kolekcji została wywieziona i nie ma pewności, czy potem powróciły te same obiekty, które wcześniej należały do Branickich. Według muzeum, z inwentarza pochodzącego z XIX wieku, gdzie opisano pałacowe ruchomości, wymazano fragment, że część przedmiotów, o które teraz walczą Braniccy, zostało usuniętych z pałacu jeszcze przed rokiem 1939.
Dodatkowo władze muzeum mają wątpliwości, czy do 1944 roku spłacono długi Adama Branickiego, którymi przed wojną obciążono hipotekę Wilanowa. Spadkobiercy uważają, że tak i przedstawiają wypisy z hipotek, gdzie wszystkie obciążenia zostały wykreślone. Jednak władze muzeum zawiadomiły prokuraturę o możliwym przestępstwie podczas sporządzania tych wypisów.
Właśnie z tego powodu w 2008 roku sąd zawiesił proces. Wówczas spadkobiercy uznali, że działania muzeum są grą mającą na celu przeciągnięcie procesu i odwołali się od decyzji. Jednak Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał zawieszenie za nieuzasadnione. Jednocześnie podzielił argumenty powodów, że kwestionowane przez muzeum wypisy dotyczą niewielkiej części zbiorów, a sąd może czynić własne ustalenia, nie oczekując na efekty prac prokuratury.
Na mocy dekretu o reformie rolnej z 1944 roku, pałac w Wilanowie i 10 hektarów dóbr zabrało państwo. Braniccy w drodze administracyjnej otrzymali już decyzję, że tego majątku dekret nie mógł obejmować. Otworzyło to spadkobiercom drogę do roszczeń przed sądami cywilnymi.
W ubiegłym roku sąd I instancji odmówił spadkobiercom Branickiego zwrotu zbioru rodowych archiwaliów z pałacu, które teraz są w dyspozycji Archiwum Głównego Akt Dawnych. Sąd uzasadnił to przedawnieniem roszczeń, ale podkreślił też, że prawo własności Branickich nigdy nie wygasło.
Kolejny proces toczy się jeszcze o zbiory biblioteczne, które są we władaniu Muzeum Narodowego. Braniccy chcą również zwrotu pałacu w Natolinie z parkiem oraz kilku domów przy pałacu w Wilanowie.
|