[usunięto]
Data wysłania: 2010-02-23 22:04 Autor: Czytelnik IP 83.30.146.*
[wypowiedź została usunięta]
Asiandivers - Polskie Centrum Nurkowe na Phuket państwa Babiaków - NIE POLECAMY [2010-03-11 10:48 81.244.200.*] Witam, Baaardzo dziekujemy za tego posta, wlasnie na dniach wylatujemy. Gdy zobaczylismy w internecie ogloszenie tej firmy pomyslelismy ze mozna sie przy okazji z nimi spotkac i nastepna wycieczke zorganizowac z nimi ?!! ufff teraz tego nie zrobimy... zyczymy szczescia w doborze kolejnej ekipy organizacyjnej :))
Kinga odpowiedz »
Polskie Centrum Nurkowe Asiandivers [2010-07-28 21:54 77.113.123.*] Państwo z Brodnicy, dlaczego wypisujecie na różnych forach nieprawdziwe informacje? ... heh ... czasem warto się może jednak zastanowić czy "to może ZE MNĄ, Z NAMI jest coś nie tak (podpowiem- Pani Jolu i Panie Maćku z Brodnicy), skoro jeśmy chyba jedynymi osobami które mają takie zdanie ...? " ODP: Nie moge ustosunkować się do konkretnych zarzutów, ale ... myślę że problem tkwi gdzieś indziej... nie wiem jakie pojęcie o Azji mieliście wybierając się tam, ale nasze wyjazdy z Asiandivers są w 100% realizowane zgodnie z życzeniem. Czasem oczywiście są wymuszone zmiany planów przez okoliczności azjatyckiej przyrody i ludzi, ale to akurat podróżnicy po Azji wiedzą doskonale z czego to wynika...od kilku lat korzystamy z ich usług, Malezja, Indonezja, Tajlandia i zamierzamy nadal to kontynuować. Ja polecam Asiandivers z czystym sumienem...Jeśli chodzi o ceny, no cóż...zerknijcie na diveaway i 5*hotele i inne wyprawy, może tego szukacie, tylko troszkę drożej to Was wyniesie? jak nie to zawsze pozostaje Egipt - blisko, tanio, kolorowo i na hurrra do arabskiego basenu! ;) Azja nie dla każdego ... odpowiedz »
Polskie Centrum Nurkowe Asiandivers [2010-09-29 01:03 83.25.40.*] Witam, niestety nie mogąc się zalogować, zostanę pod nickiem "Czytelnik". W każdym razie, odpowiadam ponieważ byłem autorem pierwszego posta w którym się skarżyłem na usługi Asiandivers.
Sprawa jest prosta - za prawie 30 tys. złotych, które kosztowały wakacje dla 2 osób, oczekuję lepszego poziomu choćby hoteli i merytorycznego przygotowania ze strony przewodników/organizatorów. To co mieliśmy na wakacjach w zupełności nie przekreśla tego, że mieliśmy fajne wakacje. Ale cena, jaką za nie zażyczyło centrum Asiandivers była o wiele za wysoka w stosunku do tego, co dostaliśmy. Nie mam nic przeciwko spartańskim warunkom, ale jeśli zapłaciłem za te wakacje bardzo dużo, to oczekiwałem lepszego standardu. Proste, bo z doświadczenia wiem, jakie są w Azji rzeczywiste ceny usług, które oferowało (bądź w których pośredniczyło) nam Asiandivers.
pozdrawiam z hurra w egipskim basenie! Maciek odpowiedz »
[usunięto] [2010-09-29 01:01 83.25.40.*] [wypowiedź została usunięta] odpowiedz »
Oszczerstwa dr Tomasza Stuczynkiego z Brodnicy [2010-12-27 08:40 58.147.60.*] Jest mi bardzo przykro czytając tego posta gdyż zawsze dokładam starań aby uczestnicy moich grup byli zadowoleni. Organizowałem wyjazdy na Borneo wielokrotnie, jestem tam co najmniej raz w roku i nigdy nie przeżyłem czegoś takiego. Pan lekarz ginekolog Tomasz Stuczyński i jego żona lekarz okulista Jolanta Stuczyńska szanowani obywatele miasta powiatowego Brodnica powodowani niskimi pobudkami wylali publicznie rzekę jadu, zawierającą w większości kłamstwa i półprawdy. Nie wspomnieli o żadnych pozytywach wyjazdu ani jakichkolwiek elementach mojej dobrej pracy. Nie napisali także o niezapomnianych klimatach tego wyjazdu. Dla mnie, jako prowadzącego ten wyjazd pozostały w pamięci między innymi wspomnienia pijaństwa, wyzywania córki przez ojca od ostatnich k…., rękoczynów pomiędzy jej narzeczonym a innym uczestnikiem tej grupy, interwencji pracowników pubu i centrum nurkowego zapobiegających mordobiciu zwaśnionych adoratorów, czy nocnych poszukiwań prostytutek w Kota Kinabalu - trochę wstydu. Z mojej pozycji nie pozostaje mi jednak nic innego, jak ustosunkować się odpowiedzią na tym forum co do szczegółów wyjazdu grupy znajomych Państwa Stuczyńskich przytoczonych w pierwotnym poście, gdyż mieszkam ponad 10 tys km od Polski. W każdym innym wypadku spotkalibyśmy się w sądzie w sprawie o pomówienie i szkalowanie mojego dobrego imienia.
Dlaczego piszecie Państwo oszczerstwa i informacje mijacie się z prawdą szkalujące nasze nazwisko i nazwę firmy, nie mając jednocześnie dość cywilnej odwagi by podpisać się własnym nazwiskiem? Internet jest wprawdzie bezwzględnym narzędziem, można anonimowo opluwać organizatora, aczkolwiek dla wielu forumowiczów pozostaje kwestia uczciwości i moralności. Nie macie żadnych dowodów na poparcie tego co piszecie. Ja mam za to faktury, dowody wpłat, korespondencję mailową z ustaleniami a także wciąż dostępny opis programu, na bazie którego powstała po modyfikacjach oferta dla waszej grupy - proszę zobaczyć link http://www.nurkowanie.info.pl/pl/wyprawy-azja/kalendarz-wyprawy-nurkowe/378-wyprawa-nurkowa-sipadan-wrzesie-2009-sipadan-diving
Na pewno problem zaczął się od organizacji tego wyjazdu. Wyjazd był organizowany przez kolegę państwa Stuczyńskich - Krzysztofa D. który zamówił w mojej firmie standardowy pakiet zawierający Sipadan i trekking na szczyty Gunung Mulu dla grupy znajomych tak jak w powyższym linku. Pakiet kosztował 1900 USD bez przelotów, a grupa otrzymała 12% rabatu, który ostatecznie został zamieniony przez zamawiającego na dwa miejsca gratis na wyjeździe. Zamawiający, Krzyszotof poprosił nas następnie o modyfikację programu wyjazdu, o dodanie kilkudniowego wyjścia na Mt Kinabalu oraz związanych z tym noclegów bez zwiększania ceny wyjazdu. Na podstawie oczekiwań klienta uzgodniliśmy, że grupa zaakceptuje standard studencki pobytu gdyż utrzymanie ceny jest priorytetem. Ponieważ zmieniała się ilość uczestników wyjazdu, uzgodniliśmy wspólnie z Krzysztofem aby wyłączyć koszty, które są zależne od ilości uczestników takie jak transfery i żywność na czas trekkingu i złożyć się wspólnie na miejscu. Ja przedstawiłem pisemnie zestawienie kosztów dodatkowych, które na miejscu nie zostały przekroczone. Wszystkie swoje koszty ponosiłem sam. Więc gdzie jest problem?
Wydaje się, że problem powstał w skutek braku komunikacji pomiędzy organizatorem, a grupą znajomych będących uczestnikami. Większość grupy nie znała szczegółów ani celów wyjazdu, większość osób nie skontaktowała się ze mną przed wyjazdem, ani nie podała adresów mailowych. Część osób posiadała program w pierwotnej wersji, który był na życzenie Krzysztofa kilkukrotnie modyfikowany, w zakresie elementów programu i zawartych w cenie elementów (program był rozszerzany a cena niezmieniana kosztem wykluczenia niektórych elementów). Jedna Pani, jak dowiedziałem się na miejscu planowała jechać na ten wyjazd w szpilkach i z walizką na kółkach. Chyba nikt z grupy nie wyszedł wcześniej na wysokości przekraczające 3000 tys metrów a planowane było zdobycie Mt Kinabalu na ponad 4000m w trudnych warunkach i klimacie, a czasami niskiej temperaturze. Pani Jolanta Stuczyńska była osobą nienurkującą i nieuczestniczącą ani w wyjściu na Mt Kinabalu ani w trekking na szczyty Mulu - rozumiem jej frustracje, gdyż wyjazd przygotowany był dla spełnienia zupełnie innych oczekiwań i niewątpliwie nie był dla niej atrakcyjny a kosztował podobnie. Nie jest to jednak winą prowadzącego wyjazd. Podobnie jak niska ocena nurkowań na Sipadanie przez pana dr Stuczyńskiego, miejsca uznanego przez setki magazynów nurkowych za jedno z 10 najlepszych nurkowisk świata - no cóż niezadowolony klient zaczyna widzieć cały program w czarnych kolorach i szuka winnych takiego stanu rzeczy
Teraz konkrety. Wyjazd kosztował 1900 usd - 12% czyli ok 5000 zł od osoby. Moim zdaniem nie jest to cena abstrakcyjnie wysoką za 4 dni nurkowe na Sipadanie i dwutygodniowy program zawierający noclegi, a w połowie wyjazdu również pełne wyżywienie (nawet jeśli to było w studenckim standardzie). Oczywiście gdzieś w tej cenie musiałem zadbać o pokrycie swoich siedmiu przelotów, zakwaterowania, transferów a także o zarobek. Koszty dodatkowe (czyli te o których Tomasz Stuczyński pisze, że za wszystko trzeba było dopłacać) zamknęły się w 130usd od osoby i były zgodne z naszym wcześniejszym zestawieniem przekazanym Krzysztofowi. Przeloty były wyłączone z oferty i kupowane przez część grupy samodzielnie, część za naszym pośrednictwem lub bezpośrednio u agentów lotniczych w Warszawie i Londynie, ale jak rozumiem to nie one stanowią problem a tylko mają na celu dać forumowiczom fałszywe wrażenie moich nieuzasadnionych wysokich zarobków. Niestety nie mam wpływu na ceny biletów lotniczych, a sposób podania ceny programu przez pana Stuczyńskiego - niezgodnie z naszą ofertą nie jest ani obiektywny ani uczciwy.
Państwo Stuczyńscy nie mieszkali w pokoju bez okien, problem dotyczył innej pary, która po zgłoszeniu mi tego faktu, natychmiast dostała propozycję zmiany pokoju, lecz z niej nie skorzystała, gdyż nie chciało im się przenosić. W muzułmańskich krajach istnieje wielki post zwany Ramadanem, niestety byliśmy w jego czasie na Borneo i to prawda, że zadbałem wyłącznie o tosty, drzem, ryby, konserwy, owoce, i jakieś drobiazgi gdyż nic lepszego nie udało się w te dni i w tym miejscu zorganizować - wszystkie restauracje były zamknięte do zmroku, a hotel nie serwował za dnia niczego poza suchymi tostami i kawą. Grupa otrzymała 10 wejściówek na Mt Kinabalu. Ja oddałem “swoje miejsce" gdyż ostatecznie było więcej chętnych niż miejsc. Trudno mi cokolwiek poradzić na fakt, że grupa nie potrafiła uzgodnić ilości osób wchodzących z voucherem gdzie jest napisane “Number of adults - 10" . Mogę przesłać kopię tej rezerwacji na życzenie, mam ją do dziś. Ważniejsze jest chyba to że grupa dopłaciła o ile pamiętam 1000 usd za wejście bez jakiegokolwiek zgłoszenia mi problemu. Ja otrzymując reklamację post factum, po prostu zwróciłem im pieniądze, pomimo że w kalkulacji ująłem niższą kwotę - czyż nie tak było panie Tomaszu? W programie były 2 jaskinie, nie jest prawdą jakoby miały być pominięte. Inne dwie jaskinie można było oglądać i opłacać opcjonalnie. Niestety nie jestem botanikiem i nie potrafię odpowiadać (tak dobrze jak Małgosia) na pytania zadawane wielokrotnie przez panią Stuczyńską “a co to jest za roślina" - prowadzę centrum nurkowe, oraz organizuje trekkingi po dżungli - taki program miałem zamówiony i taki zrealizowałem. Nie wiem co jeszcze miałbym komentować w tym paszkwilu i steku bzdur. Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś na nurkowisku osobiście i będziemy mieli okazje wyjaśnić sobie po męsku szczegóły realizacji tego wyjazdu.
Na pewno ten post dał mi wiele do myślenia. Rozumiem niezadowolenie z wakacji na drugim końcu świata, które jeśli nie spełniają oczekiwań są po prostu nieudanymi wakacjami, bezsensownym wydatkiem i stratą nie mniej cennego urlopu. Uważam, że moim zasadniczym błędem była zgoda na niejasne określenie przed uczestnikami - kto jest organizatorem tego wyjazdu i kto odpowiada za kontakty z klientami i ewentualne rozwiązywanie problemów. W ostatecznym rozrachunku to Krzysztof odniósł w czasie tego wyjazdu korzyści majątkowe, będąc z mojego punktu widzenia osobą odpowiedzialną za to jak wyglądał program. Proszony przeze mnie o ustosunkowanie się do powstałych problemów a także do tego posta nabrał wody w usta. Na pewno nie zgodzę się nigdy więcej na wyjazd, w którym grupa uważa mnie za organizatora a ja nie mam możliwości kontaktu z klientami przed wyjazdem i uzgodnienia z nimi szczegółów i warunków wyjazdu. To cenna lekcja.
Piotr Paulo CN Asiandivers odpowiedz »
Oszczerstwa dr Tomasza Stuczynkiego z Brodnicy [2010-12-27 03:31 58.147.60.*] Jest mi bardzo przykro czytając tego posta gdyż zawsze dokładam starań aby uczestnicy moich grup byli zadowoleni. Organizowałem wyjazdy na Borneo wielokrotnie, jestem tam co najmniej raz w roku i nigdy nie przeżyłem czegoś takiego. Pan lekarz ginekolog Tomasz Stuczyński i jego żona lekarz okulista Jolanta Stuczyńska szanowani obywatele miasta powiatowego Brodnica powodowani niskimi pobudkami wylali publicznie rzekę jadu, zawierającą w większości kłamstwa i półprawdy. Nie wspomnieli o żadnych pozytywach wyjazdu ani jakichkolwiek elementach mojej dobrej pracy. Nie napisali także o niezapomnianych klimatach tego wyjazdu. Dla mnie, jako prowadzącego ten wyjazd pozostały w pamięci między innymi wspomnienia pijaństwa, wyzywania córki przez ojca od ostatnich k…., rękoczynów pomiędzy jej narzeczonym a innym uczestnikiem tej grupy, interwencji pracowników pubu i centrum nurkowego zapobiegających mordobiciu zwaśnionych adoratorów, czy nocnych poszukiwań prostytutek w Kota Kinabalu - trochę wstydu. Z mojej pozycji nie pozostaje mi jednak nic innego, jak ustosunkować się odpowiedzią na tym forum co do szczegółów wyjazdu grupy znajomych Państwa Stuczyńskich przytoczonych w pierwotnym poście, gdyż mieszkam ponad 10 tys km od Polski. W każdym innym wypadku spotkalibyśmy się w sądzie w sprawie o pomówienie i szkalowanie mojego dobrego imienia.
Dlaczego piszecie Państwo oszczerstwa i informacje mijacie się z prawdą szkalujące nasze nazwisko i nazwę firmy, nie mając jednocześnie dość cywilnej odwagi by podpisać się własnym nazwiskiem? Internet jest wprawdzie bezwzględnym narzędziem, można anonimowo opluwać organizatora, aczkolwiek dla wielu forumowiczów pozostaje kwestia uczciwości i moralności. Nie macie żadnych dowodów na poparcie tego co piszecie. Ja mam za to faktury, dowody wpłat, korespondencję mailową z ustaleniami a także wciąż dostępny opis programu, na bazie którego powstała po modyfikacjach oferta dla waszej grupy - proszę zobaczyć link http://www.nurkowanie.info.pl/pl/wyprawy-azja/kalendarz-wyprawy-nurkowe/378-wyprawa-nurkowa-sipadan-wrzesie-2009-sipadan-diving
Na pewno problem zaczął się od organizacji tego wyjazdu. Wyjazd był organizowany przez kolegę państwa Stuczyńskich - Krzysztofa D. który zamówił w mojej firmie standardowy pakiet zawierający Sipadan i trekking na szczyty Gunung Mulu dla grupy znajomych tak jak w powyższym linku. Pakiet kosztował 1900 USD bez przelotów, a grupa otrzymała 12% rabatu, który ostatecznie został zamieniony przez zamawiającego na dwa miejsca gratis na wyjeździe. Zamawiający, Krzyszotof poprosił nas następnie o modyfikację programu wyjazdu, o dodanie kilkudniowego wyjścia na Mt Kinabalu oraz związanych z tym noclegów bez zwiększania ceny wyjazdu. Na podstawie oczekiwań klienta uzgodniliśmy, że grupa zaakceptuje standard studencki pobytu gdyż utrzymanie ceny jest priorytetem. Ponieważ zmieniała się ilość uczestników wyjazdu, uzgodniliśmy wspólnie z Krzysztofem aby wyłączyć koszty, które są zależne od ilości uczestników takie jak transfery i żywność na czas trekkingu i złożyć się wspólnie na miejscu. Ja przedstawiłem pisemnie zestawienie kosztów dodatkowych, które na miejscu nie zostały przekroczone. Wszystkie swoje koszty ponosiłem sam. Więc gdzie jest problem?
Wydaje się, że problem powstał w skutek braku komunikacji pomiędzy organizatorem, a grupą znajomych będących uczestnikami. Większość grupy nie znała szczegółów ani celów wyjazdu, większość osób nie skontaktowała się ze mną przed wyjazdem, ani nie podała adresów mailowych. Część osób posiadała program w pierwotnej wersji, który był na życzenie Krzysztofa kilkukrotnie modyfikowany, w zakresie elementów programu i zawartych w cenie elementów (program był rozszerzany a cena niezmieniana kosztem wykluczenia niektórych elementów). Jedna Pani, jak dowiedziałem się na miejscu planowała jechać na ten wyjazd w szpilkach i z walizką na kółkach. Chyba nikt z grupy nie wyszedł wcześniej na wysokości przekraczające 3000 tys metrów a planowane było zdobycie Mt Kinabalu na ponad 4000m w trudnych warunkach i klimacie, a czasami niskiej temperaturze. Pani Jolanta Stuczyńska była osobą nienurkującą i nieuczestniczącą ani w wyjściu na Mt Kinabalu ani w trekking na szczyty Mulu - rozumiem jej frustracje, gdyż wyjazd przygotowany był dla spełnienia zupełnie innych oczekiwań i niewątpliwie nie był dla niej atrakcyjny a kosztował podobnie. Nie jest to jednak winą prowadzącego wyjazd. Podobnie jak niska ocena nurkowań na Sipadanie przez pana dr Stuczyńskiego, miejsca uznanego przez setki magazynów nurkowych za jedno z 10 najlepszych nurkowisk świata - no cóż niezadowolony klient zaczyna widzieć cały program w czarnych kolorach i szuka winnych takiego stanu rzeczy
Teraz konkrety. Wyjazd kosztował 1900 usd - 12% czyli ok 5000 zł od osoby. Moim zdaniem nie jest to cena abstrakcyjnie wysoką za 4 dni nurkowe na Sipadanie i dwutygodniowy program zawierający noclegi, a w połowie wyjazdu również pełne wyżywienie (nawet jeśli to było w studenckim standardzie). Oczywiście gdzieś w tej cenie musiałem zadbać o pokrycie swoich siedmiu przelotów, zakwaterowania, transferów a także o zarobek. Koszty dodatkowe (czyli te o których Tomasz Stuczyński pisze, że za wszystko trzeba było dopłacać) zamknęły się w 130usd od osoby i były zgodne z naszym wcześniejszym zestawieniem przekazanym Krzysztofowi. Przeloty były wyłączone z oferty i kupowane przez część grupy samodzielnie, część za naszym pośrednictwem lub bezpośrednio u agentów lotniczych w Warszawie i Londynie, ale jak rozumiem to nie one stanowią problem a tylko mają na celu dać forumowiczom fałszywe wrażenie moich nieuzasadnionych wysokich zarobków. Niestety nie mam wpływu na ceny biletów lotniczych, a sposób podania ceny programu przez pana Stuczyńskiego - niezgodnie z naszą ofertą nie jest ani obiektywny ani uczciwy.
Państwo Stuczyńscy nie mieszkali w pokoju bez okien, problem dotyczył innej pary, która po zgłoszeniu mi tego faktu, natychmiast dostała propozycję zmiany pokoju, lecz z niej nie skorzystała, gdyż nie chciało im się przenosić. W muzułmańskich krajach istnieje wielki post zwany Ramadanem, niestety byliśmy w jego czasie na Borneo i to prawda, że zadbałem wyłącznie o tosty, drzem, ryby, konserwy, owoce, i jakieś drobiazgi gdyż nic lepszego nie udało się w te dni i w tym miejscu zorganizować - wszystkie restauracje były zamknięte do zmroku, a hotel nie serwował za dnia niczego poza suchymi tostami i kawą. Grupa otrzymała 10 wejściówek na Mt Kinabalu. Ja oddałem “swoje miejsce" gdyż ostatecznie było więcej chętnych niż miejsc. Trudno mi cokolwiek poradzić na fakt, że grupa nie potrafiła uzgodnić ilości osób wchodzących z voucherem gdzie jest napisane “Number of adults - 10" . Mogę przesłać kopię tej rezerwacji na życzenie, mam ją do dziś. Ważniejsze jest chyba to że grupa dopłaciła o ile pamiętam 1000 usd za wejście bez jakiegokolwiek zgłoszenia mi problemu. Ja otrzymując reklamację post factum, po prostu zwróciłem im pieniądze, pomimo że w kalkulacji ująłem niższą kwotę - czyż nie tak było panie Tomaszu? W programie były 2 jaskinie, nie jest prawdą jakoby miały być pominięte. Inne dwie jaskinie można było oglądać i opłacać opcjonalnie. Niestety nie jestem botanikiem i nie potrafię odpowiadać (tak dobrze jak Małgosia) na pytania zadawane wielokrotnie przez panią Stuczyńską “a co to jest za roślina" - prowadzę centrum nurkowe, oraz organizuje trekkingi po dżungli - taki program miałem zamówiony i taki zrealizowałem. Nie wiem co jeszcze miałbym komentować w tym paszkwilu i steku bzdur. Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś na nurkowisku osobiście i będziemy mieli okazje wyjaśnić sobie po męsku szczegóły realizacji tego wyjazdu.
Na pewno ten post dał mi wiele do myślenia. Rozumiem niezadowolenie z wakacji na drugim końcu świata, które jeśli nie spełniają oczekiwań są po prostu nieudanymi wakacjami, bezsensownym wydatkiem i stratą nie mniej cennego urlopu. Uważam, że moim zasadniczym błędem była zgoda na niejasne określenie przed uczestnikami - kto jest organizatorem tego wyjazdu i kto odpowiada za kontakty z klientami i ewentualne rozwiązywanie problemów. W ostatecznym rozrachunku to Krzysztof odniósł w czasie tego wyjazdu korzyści majątkowe, będąc z mojego punktu widzenia osobą odpowiedzialną za to jak wyglądał program. Proszony przeze mnie o ustosunkowanie się do powstałych problemów a także do tego posta nabrał wody w usta. Na pewno nie zgodzę się nigdy więcej na wyjazd, w którym grupa uważa mnie za organizatora a ja nie mam możliwości kontaktu z klientami przed wyjazdem i uzgodnienia z nimi szczegółów i warunków wyjazdu. To cenna lekcja.
Piotr Paulo CN Asiandivers odpowiedz »
|