Mimo łapówek urzędnicy ULC po wyrzuceniu wracali na stanowiska
Data wysłania: 2009-08-30 21:14 Autor: Czytelnik IP automat
Aktualność: Zwykle w każdej firmie bywa tak, że po wykryciu nadużyć, winny pracownik zostaje zwolniony dyscyplinarnie. Podobnie było w Urzędzie Stanu Cywilnego, ale tu celem było wyciszenie sprawy. Po jakimś czasie urzędnik mógł do pracy powrócić, co pokazuje przykład Jerzego B., od którego zaczęła się korupcyjna afera w ULC.
W środowisku pilotów urzędników z ULC nazywa się "mafią dęblińską", według pilotów większość urzędników to koledzy z wojska, którzy sobie nawzajem pomagają, a w razie problemów po "odstawieniu" na jakiś czas wracają na stanowiska.
Dowodem na to jest to historia jednego z urzędników - Jerzego B., któremu w środę postawiono zarzut korupcji i działania w grupie przestępczej. Pod koniec 2008 r. był zmuszony odejść z ULC, bo wyszło na jaw, że wbrew przepisom wydał licencję pilota pasażerskiego 50-letniemu Niemcowi, który ze względu na zdrowie nie powinien już uprawiać takiego zawodu. Obywatel Niemiec egzaminy zaliczane zwykle w kilka miesięcy, zdał w kilka dni. Ta sprawa zapoczątkowała prokuratorskie śledztwo CBA, którego efektem są zatrzymania.
W poniedziałek, a więc na dzień przed akcją Biura, Jerzego B. ponownie przyjęto do pracy w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. W środę został zawieszony w obowiązkach, postawiono mu zarzut, że jako funkcjonariusz publiczny przekroczył swoje uprawnienia. Grożą mu za to nawet trzy lata więzienia.
Jak czytamy w Dzienniku, "ULC nie miał żadnych oporów przed współpracą z łamiącymi przepisy byłymi pracownikami, w sierpniu 2003 r. naczelnik wydziału licencjonowania personelu lotniczego Stefan W. w wypadku rozbił śmigłowiec z dwojgiem pasażerów na pokładzie." Jak ustaliła Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, powodem był brak umiejętności latania na śmigłowcach.
Stefan W. miał licencję, tylko że amerykańską, którą wydał mu, jak twierdzi omyłkowo, urzędnik z amerykańskiego odpowiednika polskiego ULC. W ten sposób zdobył polską licencję zawodowego pilota śmigłowca, a wystawiła ją ówczesna podwładna Stefana W. W sumie w swojej karierze urzędnik miał sześć wypadków, w tym dwa za granicą, jak wynika z ustaleń "Dziennika".
Przeszłość Stefana W. nie wpłynęła na jego karierę w ULC, odszedł z urzędu dopiero w 2007 roku, a teraz jako właściciel firmy prowadzi dla ULC szkolenia pilotów i zamienia licencje polskie na międzynarodowe.
Według prokuratury niewykluczone są kolejne zatrzymania, śledztwo nadal jest prowadzone. W czwartek za kratkami znalazły się cztery z ośmiu osób, które usłyszały zarzuty korupcji w ULC.
Łapówki w ULC [2009-08-30 21:14 85.222.86.*] ..to samo dotycy sie WZL-4 w Warszawie. Dyrektor, obecnie juz prezes jast z Dęblina, glowna ksiegowa i 30 innych osob na `gorze`. Sprzedali co mogli, z tego, co nalezalo do WZL-4. Zdzislaw M. odpowiedz »
|