TUR-INFO.pl | Serwis informacyjny branży turystycznej
ZAJRZYJ DO NAS NA: TUR-INFO.PL na Facebook TUR-INFO.PL na Twitter






Forum grupa: Turystyka krajowa

Kraków: nawet wysokie kary nie odstraszają nielegalnych przewodników

Data wysłania: 2009-08-21 13:23 Autor: Czytelnik IP automat

Aktualność:
Kraków nadal prowadzi wojnę z przewodnikami turystycznymi oprowadzającymi bez uprawnień. Strażnicy wyrywkowo kontrolują wycieczki, mimo to nielegalnych przewodników nie ubywa.

Miasto jedno, przewodnicy drugie. Za oprowadzanie turystów po Krakowie bez licencji grozi nawet 500 zł mandatu (wg Kodeksu Wykroczeń). Przyłapani przewodnicy mogą również zostać wezwani do sądu grodzkiego, który ma prawo nałożyć na nich grzywnę 20 zł - 5000 zł.

Jednak nawet to nie odstrasza przewodników, którzy tłumaczą, że uzyskać licencję to nie lada sztuka. Po pierwsze egzaminy są bardzo trudne, po drugie miasto wydaje za mało tych uprawnień. Tylko w tym roku do egzaminu na przewodnika turystycznego w Małopolsce przystąpiło 170 osób: testy zdało 41, a licencje otrzymało tylko 28.

Turyści też często wolą wycieczki z przewodnikiem bez licencji. Są tańsze, a jakość usług często nie odbiega od usług oferowanych przez przewodnika z papierami - tłumaczą.

    • Kary dla nielegalnych przewodników w Krakowie 

      [2009-08-21 13:23 217.98.20.*]

      "Turyści też często wolą wycieczki z przewodnikiem bez licencji." I bardzo dobrze. Ci z licencją nierzadko są kiepscy psują imprezy turystyczne. Garść aktualnych szczegółów:

      http://wolneprzewodnictwo.blog.pl   odpowiedz »

    • Kary dla nielegalnych przewodników w Krakowie 

      [2009-08-21 19:15 77.236.0.*]

        odpowiedz »

    • Kary dla nielegalnych przewodników w Krakowie 

      [2009-08-22 10:15 95.133.221.*]

      Doszło do tego, że nawet nie wolno otworzyć ust do swoich przyjaciół na Rynku, bo przewodnicy szczują Straż Miejską w celu ściągnięcia mandatu. To co, mam mówić żeby spytali licencjonowanego przewodnika za pieniądze co to za kościół z dwoma wieżami stoi w roku placu?! Nic nie zmyślam ani nie konfabuluję, kilka dni temu spotkało to moją znajomą. Jak zawsze w życiu, trzeba trochę rozumu i rozsądku w tym co się wyprawia. Widać, aby dostać licencję przewodnika, wiele rozumu i rozsądku nie potrzeba! Tym bardziej, gdy się bierze na wspólnika strażników miejskich.   odpowiedz »

    • Kary dla nielegalnych przewodników w Krakowie 

      [2009-08-24 23:16 89.79.188.*]

      Egzaminy nie są proste, ale i temat, miasto i zakres wiedzy ogromny. A przewodników w Krakowie, tych z uprawnieniami jest ponad 300 - chyba wystarczająco. Namnożyło się kursów przewodnickich - jeśli do egzaminu przystąpiło 170 os. tym roku, a nie wszyscy kursanci to uczynili, część ok 50% nie podeszła bo jeszcze nie czuła się gotowa lub nie zdała wzsystkich zaliczeń cząstkowych, ilu nowych przewodników trafiałoby na rynek. Zdało 41 os. to sporo, a nie otrzymali licecji, bo trwa procedura wydawania legitymacji to ok. miesiąca. Ale nawet ci którzy już wszystko mają nie będą oprowadzać. Trzeba jakoś zacząć, zdobyć klientów, nabrać praktyki. A wtym czasie z czegoś się utrzymywać. Nie każdy też ma predyspozycje do tej, bardzo trudnej i wymagającej pracy. Wiedza to nie wszystko. Trzeba umieć czymś turystów ująć, być po trosze kompanem, ambasadorem swojego miasta. Sami przewodnicy z licencją muszą koło zapewnienia sobie pracy sporo się nabiegać a tu jeszcze "dzicy", bez ZUSu, rachunków itp. Nic dziwnego, że egzekwują Ustawę turystyczną. Nie rozumiem żali że trudno o licencję i niski poziom przewodników. Na taką liczbę licencjonowanych jest ogromna grupa świetnych i jeśli chodzi o wiedzę, i prezencję i podejście do człowieka. Ci maję pracę. To rynek weryfikuje i odrzuca słabych.
      A tak w ogóle, Kraków idzie w ślady innych miast turystycznych i chroni rynek miejscowych przewodników. Tak jest także w Wilnie, Lwowie nie mówiąc o Wiedniu, Prarze, Rzymie.
      Pozdrawiam i zapraszam na wycieczkę z dobrym fachowcem
      Przewodniczka z Krakowa   odpowiedz »

    • To kontrole są nielegalne! 

      [2009-09-01 20:29 87.99.0.*]

      Moja znajoma nauczycielka - była mieszkanka Wrocławia - zorganizowała kiedyś wycieczkę z uczniami swojej klasy aby pokazać im swoje miasto. Niestety została zatrzymana przez strażników miejskich w towarzystwie jakiegoś cywila, który zażądał od niej uprawnień przewodnika miejskiego na Wrocław. Cała historia, którą mi opowiedziała, zakończyła się przerwaniem wycieczki i wręczeniem jej mandatu. Nieświadoma łamania prawa przez tych nagabujących ją funkcjonariuszy, przyjęła mandat, choć powinna odmówić mandatu i wnieść skargę na nich. Ale nic dziwnego, że takie rzeczy się tam dzieją, skoro przykładowo na komercyjnej stronie internetowej Blanki Myszkowskiej - przewodnika PTTK z Wrocławia, można znaleźć takie oto pouczenie:

      Cytat:
      "Ani strażnik ani policjant spostrzegając grupę nie wie, czy ta grupa na wrocławskim czy krakowskim Rynku jest wycieczką przedmiotową na "żywej " lekcji historii ze swoim własnym nauczycielem, czy komercyjną imprezą z biura turystycznego z "przewodnikiem-piratem". Jeśli legitymowana osoba, czyli np nauczyciel, nie ma legitymacji przewodnickiej ani identyfikatora, czyli nie ma uprawnień przewodnika turystycznego, Straż Miejska, Straż Parku lub Policja może dosłownie zastosować przepis Kodeksu Wykroczeń i ukarać np nauczyciela grzywną (500zł - Artykuł 1 §1 Kodeksu wykroczeń). W takim przypadku jedną pomocą może być oddanie sprawy do sądu i indywidualne rozpatrzenie sprawy przez sędziego, gdzie trzeba będzie udowodnić swoje racje (np. że nie wzięło się od uczniów dodatkowych pieniędzy za prowadzenie lekcji - uczniowie będą musieli zaświadczyć)."

      Czy ludzie, którzy rozgłaszają publicznie tego rodzaju głupoty, nie powinni być natychmiast pozbawieni licencji przewodnickich? Wszakże o fachowość, a nie o nieznajomość przepisów i mylenie pojęć, faktów itp., chodzi rzecznikom utrzymania regulacji zawodu przewodnika turystycznego. Od kiedy bowiem w Polsce to oskarżony o wykroczenie musi udowodnić niewinność, a nie oskarżyciel ma udowodnić mu winę? Czy ta pani aby nie przespała jakieś 20 lat temu transformacji ustrojowej lub jest na tyle zindoktrynowana przez własne środowisko przewodnickie, że nie jest w stanie zrozumieć, iż to nie nauczyciel ma cokolwiek udowadniać, tylko jest obowiązkiem funkcjonariuszy publicznych uzasadnienie swoich bezpodstawnych oskarżeń.

      Ustawa o usługach turystycznych reguluje tylko i wyłącznie działalność komercyjnych biur podróży, a nie ogół obywatelskiej działalności w zakresie organizowania i oprowadzania wycieczek! Jeśli wycieczkę organizuje jakiekolwiek np. stowarzyszenie, parafia, szkoła, zakład pracy, klub, grupa znajomych, osoba prywatna itp. - nie ma absolutnie żadnego obowiązku wykupienia usług miejscowego przewodnika i spowiadania się przed patrolami przewodnicko-policyjnymi z tego, o czym się mówi do grupy, nawet jeśli są to rozmowy o zabytkach i historii. Czasy ingerowania funkcjonariuszy publicznych w przekazywanie informacji krajoznawczych już minęły, co znalazło wyraz w konstytucyjnym zakazie cenzury. A to, że przewodnicko-policyjne patrole żądają uprawnień od każdego, kto pokazuje zabytki i opowiada o nich, np. grupie znajomych, to już jest po prostu zwyczajne bezprawie! Przy czym szczytem tego bezprawia jest fakt, że przedstawiciele prywatnego stowarzyszenia będący stroną w sprawie śledzą, podsłuchują co kto mówi na ulicy i zastępują funkcjonariuszy publicznych w czynnościach urzędowych, którymi powinny zajmować się wyłącznie osoby do tego powołane, i to wyłącznie za zgodą odpowiednich organów prokuratury.   odpowiedz »

    • Kraków: nawet wysokie kary nie odstraszają nielegalnych przewodników 

      [2009-09-01 20:30 87.99.0.*]

      We Wrocławiu też szykanują grupy zwiedzające miasto. Moja znajoma nauczycielka - była mieszkanka Wrocławia - zorganizowała kiedyś wycieczkę z uczniami swojej klasy aby pokazać im swoje miasto. Niestety została zatrzymana przez strażników miejskich w towarzystwie jakiegoś cywila, który zażądał od niej uprawnień przewodnika miejskiego na Wrocław. Cała historia, którą mi opowiedziała, zakończyła się przerwaniem wycieczki i wręczeniem jej mandatu. Nieświadoma łamania prawa przez tych nagabujących ją funkcjonariuszy, przyjęła mandat, choć powinna odmówić mandatu i wnieść skargę na nich. Ale nic dziwnego, że takie rzeczy się tam dzieją, skoro przykładowo na komercyjnej stronie internetowej Blanki Myszkowskiej - przewodnika PTTK z Wrocławia, można znaleźć takie oto pouczenie:

      Cytat:
      "Ani strażnik ani policjant spostrzegając grupę nie wie, czy ta grupa na wrocławskim czy krakowskim Rynku jest wycieczką przedmiotową na "żywej " lekcji historii ze swoim własnym nauczycielem, czy komercyjną imprezą z biura turystycznego z "przewodnikiem-piratem". Jeśli legitymowana osoba, czyli np nauczyciel, nie ma legitymacji przewodnickiej ani identyfikatora, czyli nie ma uprawnień przewodnika turystycznego, Straż Miejska, Straż Parku lub Policja może dosłownie zastosować przepis Kodeksu Wykroczeń i ukarać np nauczyciela grzywną (500zł - Artykuł 1 §1 Kodeksu wykroczeń). W takim przypadku jedną pomocą może być oddanie sprawy do sądu i indywidualne rozpatrzenie sprawy przez sędziego, gdzie trzeba będzie udowodnić swoje racje (np. że nie wzięło się od uczniów dodatkowych pieniędzy za prowadzenie lekcji - uczniowie będą musieli zaświadczyć)."

      Czy ludzie, którzy rozgłaszają publicznie tego rodzaju głupoty, nie powinni być natychmiast pozbawieni licencji przewodnickich? Wszakże o fachowość, a nie o nieznajomość przepisów i mylenie pojęć, faktów itp., chodzi rzecznikom utrzymania regulacji zawodu przewodnika turystycznego. Od kiedy bowiem w Polsce to oskarżony o wykroczenie musi udowodnić niewinność, a nie oskarżyciel ma udowodnić mu winę? Czy ta pani aby nie przespała jakieś 20 lat temu transformacji ustrojowej lub jest na tyle zindoktrynowana przez własne środowisko przewodnickie, że nie jest w stanie zrozumieć, iż to nie nauczyciel ma cokolwiek udowadniać, tylko jest obowiązkiem funkcjonariuszy publicznych uzasadnienie swoich bezpodstawnych oskarżeń.

      Ustawa o usługach turystycznych reguluje tylko i wyłącznie działalność komercyjnych biur podróży, a nie ogół obywatelskiej działalności w zakresie organizowania i oprowadzania wycieczek! Jeśli wycieczkę organizuje jakiekolwiek np. stowarzyszenie, parafia, szkoła, zakład pracy, klub, grupa znajomych, osoba prywatna itp. - nie ma absolutnie żadnego obowiązku wykupienia usług miejscowego przewodnika i spowiadania się przed patrolami przewodnicko-policyjnymi z tego, o czym się mówi do grupy, nawet jeśli są to rozmowy o zabytkach i historii. Czasy ingerowania funkcjonariuszy publicznych w przekazywanie informacji krajoznawczych już minęły, co znalazło wyraz w konstytucyjnym zakazie cenzury. A to, że przewodnicko-policyjne patrole żądają uprawnień od każdego, kto pokazuje zabytki i opowiada o nich, np. grupie znajomych, to już jest po prostu zwyczajne bezprawie! Przy czym szczytem tego bezprawia jest fakt, że przedstawiciele prywatnego stowarzyszenia będący stroną w sprawie śledzą, podsłuchują co kto mówi na ulicy i zastępują funkcjonariuszy publicznych w czynnościach urzędowych, którymi powinny zajmować się wyłącznie osoby do tego powołane, i to wyłącznie za zgodą odpowiednich organów prokuratury.   odpowiedz »

      • Kraków: nawet wysokie kary nie odstraszają nielegalnych przewodników 

        [2009-09-02 16:58 193.25.0.*]

        Turystyka w Krakowie jest niestety bardzo grząskim tematem:/ żeby zdobyć papiery przewodnika, trzeba wkuć nieomal na pamięć kilka podręczników, co wcale nie czyni z takiego delikwenta dobrego przewodnika. Kraków można zwiedzić nawet w komputerze: http://www.domoklik.pl/kalejdoskop/964 w całkiem przyzwoitym wymiarze, ale nic nie zastąpi dobrego, charyzmatycznego przewodnika! Straż Miejska w obrębie starego miasta, zajmuje się głównie tępieniem melexów i legitymowaniem alkoholików. I w sumie dobrze by było jakby się na tym skupiła, bo nie żyjemy w średniowieczu kiedy to organizacje cechowe decydowały kto może wykonywać zawód a kto nie, tylko mamy wiek XXI i naturalną wolnorynkową selekcję - dobrzy przewodnicy zostaną, źli zmienią branżę. I tak powinno być.
        http://www.domoklik.pl/kalejdoskop/965 Wawel też, okazuje się że można zobaczyć nie ruszając się z hotelu... :)   odpowiedz »

      • Kraków: nawet wysokie kary nie odstraszają nielegalnych przewodników 

        [2009-09-08 12:53 90.156.22.*]

        W naszym pięknym kraju jest niestety ciągle sporo ludzi (tak jak Pani koleżanka i Pani) lub instytucji (niektóre szkoły, czy niektóre nieuczciwe "pseudo" biura podróży ) którzy chcieli by mieć wszystko za darmo (żeby tylko zgarnąć jak najwięcej kasy dla siebie) i mają w poważaniu prawo. Nieznajomość prawa nie oznacza przyzwolenia na jego łamanie.
        Jednak z drugiej strony tacy ludzie walczą jak lwy o podwyżki
        i przywileje dla swojej grupy zawodowej i ochronę dla wykonywanego zawodu (np.nauczyciele).O swoje dbają, ale jeśli chodzi o pracę innych to nie mają dla niej żadnego szacunku.

        W pewnych,wyszczególnionych miejscach i miastach dla grupy liczącej ponad 10 (w takim razie spokojnie można oprowadzać PARU znajomych) osób należy wynająć przewodnika i tyle.Jest to zawód,który wymaga określonych umiejętności, których zdobycie jest czasochłonne i kosztowne.Zawodowi temu słusznie należy się ochrona prawna.

        Znam wielu nauczycieli, którzy posiadają licencje przewodników, pilotów czy wychowawców kolonijnych.Jakoś mogli się postarać o zdobycie tych uprawnień by móc wykonywać te zawody LEGALNIE.Ze swoich dod.zajęć często nieźle sobie dorabiają.Wiele szkół wynajmuje przewodników na zwiedzanie miast i pilotów na wycieczki objazdowe.Nauczyciele podróżujący wraz z gr.szkolnymi mają swoje inne,ważne zadania do spełnienia i współpracują z wykwalifikowanymi przewodnikami/pilotami.

        Niech,więc Pani nie nakłania do łamania prawa tylko zachowuje się jak na obywatela cywilizowanego kraju przystało gdzie szanuje się pracę każdego.Mam nadzieję, że straż miejska będzie wlepiać dużo wyższe mandaty (tj.w Europie Zachodniej chociażby) za wspomniane, nieuczciwe praktyki.

        Michał, przewodnik i pilot wycieczek   odpowiedz »

        • Panie Michale, bzdury Pan wypisujesz! 

          [2009-09-08 15:32 87.99.0.*]

          Ustawa o usługach turystycznych reguluje tylko i wyłącznie działalność polskich biur podróży, a nie ogół obywatelskiej działalności w zakresie organizowania i oprowadzania wycieczek! Jeśli wycieczkę organizuje jakiekolwiek np. stowarzyszenie, parafia, szkoła czy uczelnia, zakład pracy, klub, grupa znajomych, osoba prywatna itp., a także biuro zagraniczne - nie ma absolutnie żadnego obowiązku wykupienia usług miejscowego przewodnika i spowiadania się przed patrolami przewodnicko-policyjnymi z tego, o czym się mówi do grupy, nawet jeśli są to rozmowy o zabytkach i historii.

          Kłamliwie powołuje się Pan tu na Europę Zachodnią. Otóż zgodnie z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości Polska została zobligowana do opublikowania wąskiej listy obiektów, jak np. muzeum czy skansen budownictwa regionalnego, gdzie tylko i wyłącznie można żądać oprowadzania turystów przez miejscowego przewodnika. Taki miejscem w żadnym razie nie może być otwarta ulica, droga publiczna czy szlak turystyczny, a także takie miejsca jak np. krakowski Rynek.

          Ochrona zawodu przewodnika nie może odbywać się kosztem naruszania praw innych osób i instytucji. Za brak znajomości podstawowych zasad regulacji prawnych powinien Pan być natychmiast pozbawiony licencji przewodnika. Wszakże o fachowość, a nie o nieznajomość przepisów i mylenie pojęć, faktów itp., chodzi rzecznikom utrzymania regulacji zawodu przewodnika turystycznego, nieprawdaż?   odpowiedz »

 
     

Forum gorące tematy

Forum gorące tematy
Ta strona przetwarza dane osobowe oraz używa COOKIES. Szczegóły przetwarzania danych osobowych są opisane w polityce prywatności. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Wszelkie szczegóły w regulaminie, polityce prywatności oraz polityce cookies.
  Akceptuję