Ogłoszenia
Ogłoszenia
- Travel Creator - Specjalista ds. turystyki...
- Przewodnik, pilot po USA
- Opiekun klienta - turystyka kolonijna
- Poprowadź z nami biuro podróży
- Poszukiwany pilot po Dreźnie
- wychowawca na zimowisku
- Specjalista ds. Turystyki
- specjalista ds. turystyki
- Specjalista ds. turystyki
- KRAKÓW - Specjalista ds. Sprzedaży Podróży
Off-road w polskich lasach
Bieszczady, uważane za jedno z najdzikszych miejsc w Polsce, zostały zdominowane przez quady oraz samochody terenowe. Przyroda i leśnicy nie mają szans w walce z miłośnikami ekstremalnej motoryzacji.
Nadleśnictwo Baligród, stanowiące serce Bieszczad, to ostoja m.in. wilków, niedźwiedzi, żubrów, jeleni. Ostatnio łatwiej jednak o kontakt z samochodem z napędem na cztery koła - niż z dziką zwierzynę. - Nie raz widziałem, jak lasem jechała kawalkada siedmiu, ośmiu aut - oświadczył nadleśniczy, Ryszard Paszkiewicz. Największy problem pojawia się jesienią, gdy w lasach znajduje się najwięcej błota. Wtedy to organizowane nielegalne rajdów off-road, które wyrządzają w przyrodzie ogromne szkody. - Auta jeżdżą nawet nie po leśnych drogach, lecz po zrywkach, czyli szlakach między drzewami służących do wyciągania drewna z lasu. Często nie mają tłumików, więc hałas jest nie do zniesienia. Takie rajdy to nieustanne płoszenie zwierząt - wyjaśnił Paszkiewicz. - Samochody rozjeżdżają też chronione rośliny. Dla nich łąka to kolejna okazja do wyżycia się, nie patrzą, że rośnie na niej np. chroniony dziewięćsił pospolity - dodał.
Auta terenowe, często w fatalnym stanie technicznym, zostawiają po sobie plamy oleju czy paliwa, które zanieczyszczają ziemię oraz wody. Na internetowych forach miłośnicy ekstremalnej jazdy, opowiadają o leśnikach, którzy strzelają w opony ich samochodów. Jednak w rzeczywistości strażnicy przyrody, są bez szans. - Obserwują nas, wiedzą, kiedy jesteśmy na patrolach. Mają dużo lepsze samochody i jeżdżą bez tablic rejestracyjnych, więc nie mamy szans ich złapać. A jeśli nawet widzę na drodze asfaltowej samochód utaplany po dach w błocie, nic nie mogę zrobić, bo kierowca twierdzi, że jeździł po terenie prywatnym - oznajmił leśniczy z Bieszczad. Choć czasem straż leśna organizuje większe obławy na amatorów nielegalnej jazdy po lesie, to efekty są znikome. W Baligrodzie złapanych ostatnio trzech kierowców ze Śląska ukarano 300-złotowymi mandatami. Jednak taka kara nikogo nie odstraszy.
Swoich racji bronią także miłośnicy samochodów terenowych. - W Polsce nigdzie nie wolno nam jeździć - poinformował naczelny magazynu "Off-Road PL" Tomasz Konik, który jest przeciwnikiem organizowania nielegalnych rajdów w Bieszczadach i sam wybiera bezdroża Ukrainy i Rumunii. Podkreśla także, iż problem może zostać bardzo łatwo rozwiązany, gdyż Lasy Państwowe powinny wyznaczyć specjalne tereny, dla kierowców terenówek. Niestety na razie brak jakichkolwiek zmian w tym kierunku, więc koło się zamyka.
Komentarze
Tagi:
Dział atrakcje turystyczne:
Zapał Europejczyków do podróży nie
Dofinansowanie na projekty
Starsze aktualności:
TSUE: Poufność informacji dot. wypadków lotniczych kluczem do
Ratunkowe paczkomaty także we Wrocławiu i
W Wieliczce znów przeważają zagraniczni
POT: Połowa Polaków planuje wyjazdy w sezonie
Najpopularniejsze kierunki citybreak w 2023
Większość Polaków wyjedzie w
TSUE rozpatrzył skargę Wizz Air na pomoc dla linii
Państwo może nakładać obowiązki na dostawców usług internetowych z siedzibą w innym kraju
Kraków - prywatni przewoźnicy nie będą na razie strajkować
Da Grasso wprowadza menu meksykańskie
Rzym wprowadzi hotelowy podatek?
Centralwings rezygnuje z Etiudy na rzecz Terminalu 1
Egipt: porwani turyści są na wolności; wszyscy czują się dobrze
Audioguide Gdańsk - w ofercie nowe zakątki miasta
Lublin: zamknięta restauracja Jesz Burger
Okęcie: turysto, strzeż się naciągaczy taksówkowych
Lufthansa będzie latać z Łodzi?
Belgrad: InterContinental Hotels będzie zarządzał dwoma hotelami
Laureaci Spa Prestige Awards 2009