Minister odradza korzystanie z hoteli czy restauracji

Drożyzna daje się we znaki wszystkim. Minister edukacji i nauki, Przemysław Czarnek, w rozmowie z dziennikarzami Super Expressu podzielił się złotymi myślami, jak zaoszczędzić na wakacjach.

r e k l a m a

Czytelnikom o słabszych nerwach zalecamy zaprzestanie czytania już w tym momencie.

Jak się okazuje, również członkowie rządu są dotknięci przez drożyznę. I nie ważne, że to oni do niej doprowadzili. Dlatego jadę do znajomych, nie jadę na wypoczynki w hotelach - mówił, cytowany przez gazetę Czarnek.

Wśród złotych myśli ministra znalazła się również słynna zasada MŻ - mniej żreć. A jeśli już jeść to bynajmniej nie w restauracjach. Czasami coś będziemy pichcić, znajomi zaproszą na obiady, ale bez przesady, drożyzna nie oznacza, że nie można jeść. Można jeść trochę mniej i trochę taniej - mówił minister Super Expressowi. Przerzucenie kosztów na innych nie oznacza, że staną się one mniejsze. Po prostu poniesie je ktoś inny.

Hotele czy restauracje również znajdują się w bardzo trudnej sytuacji. Jedną z przyczyn wysokiej inflacji jest radosne rozdawnictwo i drukowanie pieniądza bez pokrycia uprawiane przez rząd. Teraz członek Rady Ministrów otwarcie namawia do unikania z korzystania usług przedsiębiorców. Przecież można to rozumieć jako akt sabotażu wobec polskiej gospodarki. Jak przedsiębiorcy dalej mają funkcjonować, z czego opłacą pracowników i rosnące koszty? Idąc dalej tokiem rozumowania pana ministra można się zastanowić po co w ogóle kupować chleb? Przecież taniej wyjdzie jak go sami upieczemy. A dodatkowo możemy przecież mniej jeść. Po co kupować ubrania, skoro możemy sami szyć? Po co kupować cokolwiek, co można samemu zrobić?

W naszym przekonaniu, członek rządu powinien jednak wspierać, czy słowem, czy przykładem polskie, legalnie działające firmy, w tym także biura podróży, hotele, gastronomię, czy firmy transportowe. Odradzanie korzystania z takich usług nie jest dobre dla gospodarki i może się przełożyć nie tylko na byt tych firm, ale i spowodować negatywne konsekwencje dla wszystkich.

Sam minister skomentował sprawę na swoim koncie na Twitterze, niestety nie widzi w tym nic niestosownego.