TUR-INFO.pl | Serwis informacyjny branży turystycznej
ZAJRZYJ DO NAS NA: TUR-INFO.PL na Facebook TUR-INFO.PL na Twitter

Czy pasażer to już turysta? Kto kogo nabija w butelkę?

2019-10-07

Dla dziennikarza problemy z lotem równają się zrujnowanym wakacjom. Tyle, że jeśli sam sobie je ktoś organizuje, to do kogo on ma mieć pretensje?

r e k l a m a


W wielu tekstach o problemach z branżą lotniczą pasażerowie są nazywani turystami. I nie chodzi nam o definicje książkowe, ale o powszechne, kolokwialne rozróżnienie podróżujących na własną rękę i w sposób zorganizowany. Dziennikarze piszą i mówią o ich straconych wakacjach, o rozczarowanych rodzinach itd. Jednak zupełnie pomijany jest fakt, że jeśli sobie sami organizujemy wakacje, to powinniśmy się zabezpieczyć na taką okoliczność.

Urzędnicy z Brukseli, ale z Polski też, od lat wyrabiają przekonanie w konsumentach, że to co zamówione/kupione jest święte. Jednak np. w ruchu lotniczym priorytetem jest bezpieczeństwo. Dodatkowo z drugiej strony dla samych pasażerów priorytetem zwykle jest cena, więc w razie problemów na horyzoncie są kłopoty. Tani przewoźnicy w sytuacjach kryzysowych często próbują się pozbyć problemu lub uniemożliwić wysuwanie roszczeń i nie zamierzają być biurami podróży.

Tak też się stało w piątek przy dwóch lotach Wizz Air z Krakowa i Wrocławia do Keflaviku. Z powodu złych warunków atmosferycznych samoloty wylądowały w Egilsstadir dokładnie po drugiej stronie wyspy. Dojazd z Egilsstadir na lotnisko KEF wymaga przejechania 674km (ponad 8h jazdy). Pasażerów przy wysiadaniu z samolotu po proszono o podpis na liście, w której nagłówku (tylko na pierwszej stronie) był tekst Niniejszym potwierdzam, że z własnej woli przerywam podróż powyższym lotem i wycofuję się z umowy przewozu z Wizz Air do pierwotnego miejsca docelowego, przy czym stewardessa miała zapewniać, że nie zrzekają się oni swoich praw (sic!). Cały opis można przeczytać m.in. w polskatimes.pl

W zaistniałej sytuacji można by zapytać, czy ludzie podpisujący się pod zrzeczeniem lub na liście z "nie wiadomo czym" byli świadomi co robią? Czy rozsądek nie podpowiada, że podpisywanie (zwłaszcza "nie wiadomo czego") jest złym pomysłem? Tutaj wychodzi brak doświadczenia - w gronie pasażerów zapewne nie wielu z nich lata często, a jeszcze mniej z nich miało do czynienia z sytuacją kryzysową o takiej skali. Konieczność zapewnienia szybkiego transportu/zakwaterowania dla 180 i 230 osób (loty W65053 i W61897 to Airbus 320 i 321) to potężny wydatek. Zwłaszcza, że miejscowość Egilsstadir to niewielka miejscowość licząca niespełna 3 tys. mieszkańców i mająca niewielkie zaplecze noclegowe.

Wiele osób będzie miało zepsuty lub "niezapomniany" urlop, jednak wątpliwe, aby pasażerowie, jak i czytelnicy/widzowie/słuchacze wyciągnęli z tego wnioski. Laicy oczekują bezwzględnej realizacji usług nie bacząc na realia i możliwości biznesowe, a życie pisze swoje scenariusze. Tutaj organizator imprezy musiałby zmierzyć się z tematem i zorganizować transport - jednak miałby on wiedzę i przymus wykonania tegoż. Linia lotnicza, niezależnie od przepisów, będzie dążyć do pozbycia się problemu minimalnym kosztem i może próbować pozostawić pasażerów nomen-omen na lodzie.



 
     

Komentarze

(kiedy jest to możliwe, sugerujemy podpisanie się)

(akceptacja regulaminu)


Tagi:
pasażer turysta organizator odpowiedzialność


Komentarze:

Uwaga! Serwis nie bierze odpowiedzialności za wypowiedzi na forum. Ewentualne naruszenia regulaminu serwisu prosimy zgłaszać Administratorowi po przez stronę Kontakt

Ta strona przetwarza dane osobowe oraz używa COOKIES. Szczegóły przetwarzania danych osobowych są opisane w polityce prywatności. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Wszelkie szczegóły w regulaminie, polityce prywatności oraz polityce cookies.
  Akceptuję